Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
|
|
|
|
2. O soborach trochę.
Z Przedmowy
Cytat: | liturgia roku 1918 była pod wieloma względami podobna do fresku, który wprawdzie zachował się w nienaruszonym stanie, lecz niemal w całości był przykryty nałożonym nań później tynkiem: w mszale, według którego kapłan celebrował liturgię, w pełni obecna była jej sięgająca źródeł i określona przez tradycję postać, jakkolwiek dla wiernych skrywała się ona przede wszystkim w przestrzeni prywatnej pobożności. Do odsłonięcia tego fresku przyczynił się Ruch Liturgiczny, a ostatecznie Sobór Watykański II. Na moment olśniło nas piękno jego barw i kształtów, jednak niemal natychmiast zaczął on podlegać zgubnym skutkom warunków klimatycznych, rozmaitych rekonstrukcji i prób odrestaurowania. |
Przenośnia cudna.
Czasem mnie, betona trydenckiego, który nigdy w życiu nie był na "trydenckiej" mszy pytają, co było "lepsze" - liturgia przed- czy posoborowa. Uśmiecham się wtedy krzywo. Bo najlepszy był, jak widać - sobór.
Przedtem niewiele było widać - bo przychodziło się jak do cyrku, nic nie rozumiejąc, żeby zagapić się w złotości, dymy i blaski, zasłuchać w łacińskie plepleple i ewentualnie odmówić sobie pod nosem różaniec. Pisałam już gdzieś - w warunkach polskiej nadwiślańskiej wsi, u moich dziadków, przekładało się to na obecność w kościele w najważniejsze święta i w odpust, kilka razy do roku. Zupełnie logicznie - różaniec odmawiali sobie w domu, a złocistości, dymy i plepleple robiły większe wrażenie, jeśli oglądano je rzadko. Było jeszcze kazanie, ale jego treść była na tyle jednoznaczna, że zawsze można było je sobie wyobrazić. I, kurcze, to było dobre: jednoznacznie było wiadomo, co Kościół na to. Nie było całego tego relatywizmu... prosty chłop od wideł był pewien, co mu powiedziałby w tej czy innej sprawie ksiądz. Co dobre, co złe. Już tęsknię...
Po soborze w radosnym szale hm nadużywania wolności wiele rzeczy się rozmyło. Źle rozumiana inkulturacja. Dopuszczenie niemal wszystkich do niemal wszystkiego (każdy może pełnić funkcje liturgiczne!), połączone z kompletnym rozmyciem sacrum. Błędne tłumaczenia tekstów z łaciny. I radosne ignorowanie przez niektórych kapłanów wszelkich liturgicznych przepisów - łącznie z zaleceniami soboru, które połamano powołując się na zalecenia soboru. Sic. Do tego jeszcze wprowadzenie w życie "nowej" liturgii nim została należycie dopracowana - i wiele elementów, które przed soborem cudownie się uzupełniały, obecnie wisi w powietrzu, nie dopełniając się już z niczym, albo przy starciu z innymi elementami liturgii - zgrzyta.
Stąd wynika chyba to, co Ratzinger pisał już we wstępie: celem jego "wojny o liturgię" nie jest odwołanie Vaticanum II, tylko jego realizacja.
Amen. |
|