Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
|
|
|
|
13. Stąd też wynika, że są w niewiarygodny sposób pozbawieni mądrości ci, co uważają, że dobro wstrzemięźliwości nie jest konieczne dla Królestwa Niebieskiego, lecz że podejmuje się czystość tylko ze względu na teraźniejszy świat, gdyż żyjący w małżeństwie rozdzierani są na wszystkie strony przez troski tego świata, natomiast dziewice i ludzie żyjący w czystości są od tego wolni. Jak gdyby z tego tylko względu lepiej było nie zawierać małżeństw, by uniknąć niebezpieczeństw obecnych czasów - nie zaś po to, by zyskać cokolwiek w życiu przyszłym.
Ludzie, którzy tak twierdzą, powołują się na słowa Apostoła, by nie wydawało się, że z własnych wypełnionych pychą serc wydają próżne sądy. "Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który - wskutek doznanego od Pana miłosierdzia - godzien jest, aby mu wierzono" - pisze Apostoł. "Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć." Przy obecnych utrapieniach, mówią, a nie ze względu na wieczność, która nadejdzie. Jak gdyby Apostoł przejmował się obecnymi utrapieniami z innych względów niż przyszłość, jaką one kształtują i zapewniają, przecież nie wzywa żadnym swym słowem do niczego innego niż życie wieczne.
14. Zatem trzeba nam unikać obecnych utrapień jako przeszkody stawianej dobrom przyszłym, tych wymagań, jakie podejmuje życie w małżeństwie, zmuszone do zajmowania się sprawami świata, że mąż musi przypodobać się żonie, a żona mężowi. Nie żeby to oddzielało od Bożego królestwa czy było grzechem. Grzech bowiem określa się nakazem, nie radą, bo powodem potępienia jest nieposłuszeństwo Bogu, który nakazuje. Natomiast w sprawach dotyczących Królestwa Bożego, gdzie chodzi o dobra, jakie można posiąść w wyższym stopniu, bardziej myśląc o tym, jak przypodobać się Bogu - tego z pewnością będzie mniej, gdyż z konieczności żyjąc w małżeństwie mniej się myśli o tych rzeczach.
Dlatego pisze "nie mam nakazu Pańskiego co do dziewic". Bowiem gdyby ktoś nie posłuchał nakazu, byłby winny i podlegał karze. A w ten sposób nie jest winą zaślubienie czy bycie zaślubionym. Gdyby było grzechem, Bóg zabroniłby tego przykazaniem. Tymczasem co do dziewic nie ma przykazania Pańskiego.
Odkąd jednak otrzymawszy przebaczenie unikamy grzechu, musimy zbliżać się ku życiu wiecznemu. A życie wieczne jest chwałą nie taką samą dla wszystkich, co będą żyć wiecznie, niektórzy więcej otrzymają niż inni. By zaś otrzymać to "więcej", nie wystarczy powstrzymywać się od grzechu. Trzeba Temu, który dał nam wolność, w wolności ślubować coś, czego nieślubowanie nie byłoby winą, zaś ślubowanie i dochowanie ślubu jest godne pochwały. "Daję radę jako ten, który - wskutek doznanego od Pana miłosierdzia - godzien jest, aby mu wierzono" - pisze, nie powinienem bowiem skąpić dobrych rad, jeśli zasługuję na wiarę nie przez własne zasługi, lecz przez Boże Miłosierdzie.
"Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć." To, pisze, co do czego nie mam Pańskiego nakazu, lecz o czym daję radę, czyli dziewictwo, uważam za dobre z powodu obecnych utrapień, którym małżeństwo musi się podporządkować: że mniej myśli się o sprawach Bożych niż potrzeba, by osiągnąć "więcej" chwały, nieosiągalnej dla wszystkich obdarzonych życiem wiecznym i zbawionych. "Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej. Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem." Dlatego zatem, pisze, "dobrze jest dla człowieka tak żyć".
15. Później dodaje Apostoł te słowa: "Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony!" Z tych dwu pierwsze jest nakazem, którego przekroczenie łamie prawo. Bezprawne jest oddalenie żony, chyba że w przypadku nierządu - tak powiedział Pan w ewangelii. Drugie zaś, o czym pisze Apostoł, "Jesteś wolny? Nie szukaj żony!", jest radą, nie nakazem. Wolno szukać żony, lecz lepiej nie szukać.
Wreszcie, dodaje jednoznaczne słowa: "jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz, podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy". Wcześniej, po zdaniu "Nie usiłuj odłączać się od niej", nie dodał, "a jeśli się odłączysz, nie grzeszysz". Wcześniej bowiem powiedział: "Tym, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan, żona niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem" - może się bowiem zdarzyć, że odeszła nie przez swoją winę, lecz z winy męża. Potem dodaje: "Mąż również niech nie oddala żony", i to również jest przykazanie Pana. Nie dodaje "a gdyby ją oddalił, nie grzeszy". To są przykazania, a nieposłuszeństwo jest grzechem, nie zaś rady, których nie słuchając nie otrzymasz jakiegoś dobra, ale nie uczynisz nic złego. Dlatego po słowach "nie szukaj żony" dodaje natychmiast "ale jeśli się ożenisz, nie grzeszysz, i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy" - nie dawał przykazań strzegących przed popełnieniem zła, lecz rady prowadzące do większego dobra.
16. A przecież napisał jeszcze: "Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić". Doradza dziewictwo i dozgonną wstrzemięźliwość, lecz delikatnie, nie strasząc małżeństwem, nie ukazuje małżeństwa jako zła i bezprawia - jedynie jako obciążenie i smutek. Inną rzeczą jest mowa o udrękach w ciele niż sugerowanie, że ciału nie należy się szacunek - takie twierdzenie byłoby złem.
Ludzie nie chcą znosić udręk, nawet jeśli te łączą się z najbardziej zaszczytnymi obowiązkami. Brać na siebie - jak zapowiada Apostoł - udręki związane z małżeństwem, które w czasie obecnym tej nawet nie oddaje usługi Chrystusowi, że w ciele rodzi Mu potomstwo, byłoby wielką głupotą, gdyby ludzie niewytrwali nie obawiali się, że przez zasadzki szatana wpadną w ciężkie grzechy.
Apostoł pisze, że udręk chciałby oszczędzić. Wydaje mi się, a nie znajduję sensowniejszej interpretacji, przypuszczając, że nie chciał o tym pisać otwarcie i wyjaśniać w prostszych słowach o naturalnych udrękach ciała, jakie przepowiadał tym, co wybierają małżeństwo: o podejrzeniach i zazdrości w życiu małżeńskim, o ciężarach rodzenia i wychowania dzieci, o obawach i smutkach związanych z bezdzietnością. Jakże niewielu małżonków nie miota się pomiędzy tymi uczuciami! Lecz nie powinniśmy przerysowywać tych spraw, byśmy nie odstraszyli od małżeństwa nie tych, których na myśli miał Apostoł.
17. I już to tylko, co napisałem tak zwięźle powinno ostrzec czytelnika przed ludźmi błędnie potępiającymi małżeństwo na podstawie słów "tacy będą cierpieć udręki". Sądzą oni, jakoby Apostoł niebezpośrednio potępiał małżeństwo w tym zdaniu, pisząc "chciałbym wam tego oszczędzić". Doprawdy, oszczędzając ich potępiłby własną duszę, bo skłamałby w następnych słowach, że "jeśli się ożenisz, nie grzeszysz".
Mówiąc tak i odwołując się do wiary w święte pisma, oni jak gdyby przygotowują sobie miejsce dla kłamstwa, by bronić swych fałszywych poglądów - w jakiejkolwiek sferze ich krzywe opinie różnią się od zdrowej nauki, a jeśli ktoś wysunie przeciw nim jakiekolwiek jednoznaczne zdanie z Bożych ksiąg by wykazać ich błąd, oni natychmiast osłaniają się Słowem jak tarczą, broniąc się przed prawdą i wystawiając na atak szatana. Twierdzą mianowicie, że w tym przypadku autor świętej księgi nie mówił prawdy, lecz czy to zmiękczył ją, by zaoszczędzić słabych, czy to wyostrzył, by przestraszyć tych, którzy nią gardzą: jakkolwiek im w danej chwili pasuje, by tylko obronili swych krzywych poglądów. W ten sposób, broniąc swych fałszywych przekonać i nie pozwalając ich skorygować, próbują podważyć autorytet Pisma Świętego, które samo jedno może złamać wszystkie twarde i dumne karki.
18. Zatem radzę zarówno mężczyznom, jak kobietom podejmującym święte dziewictwo i wstrzemięźliwość do śmierci, by wybrali ponad małżeństwo własne dobro, lecz jednocześnie nie uważali małżeństwa za złe, żeby zrozumieli, że nie zwodzę ich w żaden sposób, lecz według szczerej prawdy słów Apostoła: "kto poślubia żonę, dobrze czyni, a kto nie poślubia, czyni lepiej" i "jeśli się ożenisz, nie grzeszysz, a dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy" - i trochę później "ale będzie szczęśliwsza, jeśli pozostanie tak, jak jest, zgodnie z moją radą". I żeby nie uważano, że to czysto ludzka rada, dodaje "a wydaje mi się, że mam Ducha Bożego". Więc taka jest nauka Pana, nie Apostoła. Słusznym i zdrowym jest wybierać większe dary, nie potępiając jednocześnie darów mniejszych. Boża Prawda zawarta w Piśmie Świętym lepsza jest niż dziewictwo ciała czy duszy człowieka. Kochajmy zatem to, co czyste, lecz nie przeczmy temu, co prawdziwe. Jakże źle myślą o własnym swoim ciele ci, co wierzą, że ten sam Apostoł, który zalecał dziewictwo ciała, w tym samym miejscu nie dochował czystości języka poprzez grzech kłamstwa.
A zatem niech ci, co wybierają dobro życia w czystości, niech przede wszystkim wierzą mocno, że Pismo Święte w żadnym miejscu nie kłamie - a zatem i to zdanie jest prawdziwe, że "kto się żeni, nie grzeszy". Niech nie sądzą także, że pomniejszają wartość dziewiczej czystości uznając, że małżeństwo nie jest złem. Raczej niech wierzą z całym przekonaniem, że większa chwała czeka na tę, która nie zawarła małżeństwa nie dlatego, iżby się bała potępienia, a raczej dlatego, że pragnęła większej nagrody. Niech zatem ci, co chcą żyć bez małżeństwa nie uciekają od niego jak od otchłani grzechu, lecz raczej niech podejmą wspinaczkę, by wspiąć się wyżej - ponad szczyty mniejszego dobra, by odpocząć na wyższym poziomie wstrzemięźliwości. Zaiste, tylko w ten sposób można zdobyć szczyt dobra mniejszego, że nie opuszcza się go wedle swej woli. "Kobieta jest związana, dopóki żyje jej mąż". A potem już tylko krok od szczytu mniejszego dobra do czystości wdowieństwa. Co do czystości dziewiczej, inną trzeba wybrać drogę, albo skręcając w bok od szczytu dobra mniejszego, odmawiając oświadczającym się lub też przeskoczyć ten szczyt, wyprzedzając oświadczyny.
19. Aby nikt nie myślał, że dwaj pracownicy, dobry i lepszy, tę samą otrzymają nagrodę, wystąpiłem przeciwko tym, którzy powołując się na słowa Apostoła o "utrapieniach obecnego czasu" twierdzą, że dziewictwo nie ma znaczenia w Królestwie Niebieskim, lecz jest użyteczne tylko w tym życiu, a ci, co wybierają tę lepszą cząstkę, w życiu wiecznym nie dostaną nic innego niż pozostali. I tu w naszej rozprawie doszliśmy do słów Apostoła "tacy cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym wam ich oszczędzić'. Tu napotkaliśmy innych dyskutantów, dalekich od równania małżeństwa ze świętym dziewictwem, lecz całkowicie potępiających małżeństwo. Obie te postawy są błędem, czy to równanie małżeństwa ze świętym dziewictwem, czy to potępianie małżeństwa. Ucieczka z jednego skrajnego błędu w drugi wykazuje, że stoją one w oczywistej sprzeczności ze sobą, nie chcąc trwać przy prawdzie, a rozumując logicznie i odwołując się do autorytetu Pisma Świętego odkryliśmy, że małżeństwo, nie będąc grzechem, nie jest równe dziewiczej czy choćby wdowieńskiej czystości. Niektórzy bowiem dążąc do dziewictwa myślą o małżeństwie z taką samą nienawiścią jak o nierządzie, inni, broniąc małżeństwa, zrównaliby wspaniałość dozgonnej czystości z czystością życia małżeńskiego. Jak gdyby przyznanie racji Zuzannie poniżało Maryję, a uznanie wyższości Maryi potępiało Zuzannę.
20. Apostoł, mówiąc ludziom, którzy zawarli lub mają zamiar zawrzeć małżeństwo "chciałbym wam ich oszczędzić" daleki był od przypisywanej mu niechęci jasnego przyznania, że jakoby małżonków w przyszłym życiu czeka kara. Daleki był od wepchnięcia do piekła tej, którą Daniel uwolnił od kary doczesnej. Dalekie od prawdy jest, jakoby mężowskie łoże stanowiło podstawę kary na sądzie Chrystusowym dla kobiety, która wybranemu dochowała wierności - tej, która, fałszywie oskarżona o cudzołóstwo, miała spotkać niebezpieczeństwo lub śmierć. Nie mówiłaby "lepiej mi wpaść w wasze ręce niż zgrzeszyć w oczach Boga", gdyby Bóg nie miał jej po śmierci wybawić za to, że dochowała czystości małżeńskiej, lecz gdyby ją potępił za to, że małżeństwo zawarła. Dlatego ile razy bronimy czystości małżeńskiej prawdą Pisma przeciw tym, którzy małżeństwo oskarżają i źle o nim mówią, tyle razy Duch Święty broni Zuzanny przed fałszywymi świadkami i uwalnia ją od fałszywych zarzutów - teraz z większym jeszcze oddźwiękiem. Bo wtedy wystąpili przeciwko jednej zamężnej kobiecie, teraz przeciw wszystkim, wtedy mówili o cudzołóstwie w ukryciu i winie nieprawdziwej, teraz oskarżają prawne i jawne małżeństwa. Wtedy oskarżono jedną kobietę, przeciwko której złożyli donos niesprawiedliwi starcy, teraz oskarżają wszystkie żony i wszystkich mężów, przeciwko którym Apostoł nie powiedział nic złego. To uważają za oskarżenie, że milczał, że nie dopowiedział słów "chciałbym wam ich oszczędzić". Lecz któż to powiedział? Czyż nie ten sam, co wcześniej powiedział "jeśli się ożenisz, nie grzeszysz"? Dlaczego więc tam, gdzie on przez skromność zamilkł, wy podejrzewacie oskarżenie przeciw małżeństwu, a tam, gdzie mówił otwarcie, nie rozpoznajecie obrony małżeństwa? Czyżby milczeniem potępił tych, których słowami usprawiedliwił? Czy mniejszej wagi jest oskarżenie Zuzanny, nie o małżeństwo lecz o cudzołóstwo, niż oskarżenie Apostoła, że w swej nauce skłamał? Moglibyśmy narazić się na tak wielkie niebezpieczeństwo, gdyby nie to, że z taką samą oczywistością, z jaką przyjmujemy, że Pismo nie może kłamać, przyjmujemy też to, że nie powinniśmy potępiać małżeńskiej czystości.
21. Lecz tu mi ktoś powie: a cóż ma to wszystko wspólnego ze świętym dziewictwem czy dozgonną wstrzemięźliwością, o której obiecywałeś pisać w tej księdze? Temu odpowiem najpierw, że powyżej napisałem, że chwała większego dobra dziewictwa jest większa. Wynika to z faktu, że aby ją zdobyć, należy przewyższyć dobra życia małżeńskiego - a nie unikać jakoby grzechu małżeństwa. Gdyby tak nie było, wystarczyłoby zaledwie nie obwiniać dozgonnej czystości, nie trzeba by jej było wychwalać - bo małżeństwo byłoby winą. Po drugie, nie ludzie, lecz Pismo Święte doradza ludziom ten tak wspaniały dar, nie wystarczy bronić go zwyczajnie czy tylko stwierdzeniem, że Słowo Boże nigdy i w żadnej sprawie nie kłamie.
Potępianie małżeństwa zniechęca raczej niż zachęca do świętego dziewictwa - bo skądże mają być pewne, że prawdę czytają w słowach "kto nie zaślubia, lepiej czyni", jeśli powiedziano im, że linijkę wyżej słowa "kto zaślubia, dobrze czyni" nie są prawdą? A jeśli mocno uwierzą Pismu, które mówi, że małżeństwo jest dobre, ten sam niezachwiany autorytet Słowa Bożego przynagli je, by spiesznie, z przekonaniem i wielkim zapałem obrały swą lepszą cząstkę.
Powiedzieliśmy już o tych sprawach wystarczająco dużo. Na ile możliwe, wykazaliśmy, że nie należy rozumieć słów Apostoła o "utrapieniach obecnego czasu" jakoby życie doczesne świętych dziewic lepsze było niż święte życie w małżeństwie, a w wieczności nie ma między nimi różnicy. Wykazaliśmy też, że słowa "tacy cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić" należy rozumieć w ten sposób, że Apostoł tutaj wprawdzie zamilkł, lecz nie potępił małżeństwa ani nie uznał go za grzech. Zaiste, oba błędy, będące przeciwieństwami, przez niezrozumienie Pism zawładnęły tymi dwoma zdaniami. "Utrapienia obecnego czasu" interpretują po swojemu ci, którzy przyrównują życie małżeńskie do dziewiczego, "oszczędzanie udręk" interpretują błędnie ci, którzy ośmielają się potępiać małżonków. My zaś, zgodnie z wiarą i prawą nauką Świętych Pism mówimy, że małżeństwo nie jest grzechem, lecz jego dobro mniejsze jest nie tylko od czystości dziewiczej, lecz nawet od czystości wdów. Mówimy też, że "utrapienia obecnego czasu" przeszkadzają małżonkom w oddaniu się Bogu nie w takim stopniu, by stanowiło to przeszkodę do zbawienia, lecz uniemożliwiając tę wspaniałość chwały i czci, jaką zarezerwował Bóg dla żyjących w czystości. Mówimy też, że nie doradzamy małżeństwa, chyba tylko tym, którzy nie potrafią wytrwać, i że "udręki ciała" pochodzą z miłości ciała, bez której nie istnieje małżeństwo - a Apostoł nie chciał o nich ani zmilczeć całkowicie, by przestrzec zgodnie z prawdą, lecz nie chciał ich dokładniej opisywać, by nie zniechęcić słabych.
22. A teraz, najprościej analizując Święte Pisma, jak tylko możemy na małą miarę naszej pamięci, wykażmy wyraźniej, że wybierać dozgonną czystość trzeba raczej ze względu na życie przyszłe obiecane w Królestwie Bożym, nie przez wzgląd na życie doczesne tego świata. Nie można pominąć dalszych słów Apostoła: "Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, oto, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż,zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi." Nie ma tu, z pewnością, na myśli takiego życia na tym świecie, które unika większych kłopotów, nie pisze też, by kobieta niezamężna i dziewica stanowiła odrębną kategorię niż mężatka dlatego, że niezamężna żyje sobie bez problemów, unikając kłopotów życia doczesnego, od których mężatka uciec nie zdoła. "Troszczy się o sprawy Pana, jakby się Jemu przypodobać" - pisze - "by była święta i ciałem, i duchem". Czy ktoś byłby na tyle głupi by sądzić, że troskę o sprawy Pana podejmuje się przez wzgląd na życie doczesne, nie Królestwo Niebieskie, na życie obecne, nie wieczne - by być świętym i ciałem, i duchem? Czyż taki, który tak sądzi, nie jest najnędzniejszym z ludzi? Przecież powiedział Apostoł: "jeśli tylko w tym życiu nadzieję pokładamy w Chrystusie, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania." Cóż więc? Jeśli ktoś łamie swój chleb z głodnym tylko przez wzgląd na życie doczesne, jest głupcem. Czyż jest roztropny, kto utrzymuje swe ciało w czystości, czasem we wstrzemięźliwości nawet w małżeństwie, jeśli nie miałoby mu to nic nie przynieść w życiu wiecznym?
23. I wreszcie posłuchajmy, co sam Pan mówi, wygłaszając najprostszy sąd o tych sprawach. On, z Bożym autorytetem wyjaśniwszy kwestię nierozerwalności męża i żony, chyba w wypadku nierządu, zagadnięty przez uczniów, że w takim razie lepiej się nie żenić, tak powiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!"
Co można powiedzieć prawdziwszego, co wyrazić jaśniej? Mówi Chrystus, mówi Prawda, mówi Mądrość i Moc Boża: ci, co ze względu na Boga powstrzymują się od małżeństwa, czynią to dla Królestwa Niebieskiego. I przeciwko tym słowom występuje ludzka pycha, z bezbożną gwałtownością twierdząc, że zachowujący czystość unikają jedynie kłopotów związanych z życiem małżeńskim w czasach obecnych, a w Królestwie Niebieskim nie będą mieć nic więcej niż pozostali.
24. Rozważmy, jakich to niepłodnych mówi Bóg przez proroka Izajasza, gdy obiecuje, że da im miejsce w swym domu, pośród swych murów, miejsce lesze niż synom i córkom? Czy może mówić o kimś innym niż o tych, co wyrzekli się płodności dla Królestwa Niebieskiego? Ci przecież, którzy z powodu słabości ciała są niepłodni (jak eunuchowie królów i bogaczy), gdy staną się chrześcijanami i zachowują przykazania Boże, gdyby mogli, wzięliby przecież żony, by dorównać innym wiernym domu Bożego, tym, co żyją w małżeństwach, w bojaźni Bożej tworzą rodziny, w czystości i zgodnie z prawem rodzą potomstwo i uczą je pokładać nadzieję w Bogu. Tego by chcieli, nie lepszego miejsca niż synowie i córki. Oni nie z przymiotów duszy, lecz z konieczności ciała pozostają bezżenni.
Można się spierać, że Prorok mówi o tych, co stali się bezpłodni na skutek okaleczenia ciała, ale to daje nam jeszcze więcej argumentów. Bo Bóg nie wywyższa niepłodnych ponad tych, co nie znaleźli miejsca w Jego domu, lecz ponad tych, którzy wytrzymali utrapienia małżeńskiego życia i mieli dzieci. Mówi "dam im miejsce lepsze" - czyli małżonkowie otrzymali miejsce dobre, lecz niższe. Jeśli więc przyjmiemy, że w domu Bożym znajdą się ludzie bezpłodni na poziomie ciała, o których Prorok napisał, (a których nie zaliczano do ludu Izraela), to czy ktoś ośmieli się negować prawdę, że zajmą tam lepsze miejsce od małżonków ci, którzy nie będąc żydami stali się chrześcijanami (o nich Prorok nie mówił) i którzy z zamiarem wstrzemięźliwości nie podejmują małżeństwa, sami siebie czyniąc bezpłodnymi dla Królestwa Bożego? Czy można twierdzić, że bezpłodność ciała lepsze daje miejsce w domu Bożym, a jednocześnie zgadzać się, że znajdą się na tym samym miejscu co małżonkowie ci, którzy ze względu na Boga uczynili się bezpłodnymi nie w ciele, lecz w sercu, gdzie rodzi się pożądanie, w czystości ciała pomijając małżeństwo, żyjąc w ziemskim doczesnym życiu jak aniołowie Nieba? Czy znajdą się chrześcijanie przeczący Chrystusowi, gdy chwali tych, co wybierają życie w czystości, nie ze względu na ten świat, ale dla Królestwa - i czy będą twierdzić, że w tym wyborze chodzi tylko o życie doczesne, nie o przyszłe? Cóż jeszcze mogliby twierdzić? Czy to może, że Królestwo Niebieskie odnosi się do życia doczesnego, którym teraz żyjemy? Czy aż do takiego szalonego twierdzenia się posuną? Cóż wymyśliliby bardziej niedorzecznego? Bo chociaż Kościół nazywany jest czasem Królestwem Bożym, nie jest jednak tak nazywany z powodu swego doczesnego istnienia, lecz dlatego, że gromadzi się ku życiu wiecznemu, które nadejdzie. I chociaż posiada obietnice odnoszące się i do tego, co jest, i do tego, co nadejdzie w przyszłym życiu, we wszystkich swych dobrych dziełach Kościół oczekuje nie tego, co widzialne, lecz tego, co niewidzialne. Widzialne bowiem przemija, a co niewidzialne, trwa wiecznie.
25. Duch Święty przemówił otwarcie i nie pozostawiając wątpliwości przeciwko błędnie myślącym ludziom, bezwstydnie i szaleńczo upierajacym się przy swych błędach, i odparł ich ataki, niczym dzikie bestie, od Swego stada, obroną niepokonaną. Albowiem po słowach dotyczących miejsca niepłodnych w Jego domu, miejsca lepszego niż dla synów i córek, by nikt, myśląc według ciała, nie popadł w błąd spodziewania się na podstawie tych słów dóbr doczesnych, mówi "dam im imię wieczne, które nie przeminie". Jak gdyby mówił: dlaczego w bezbożnej ślepocie wycofujecie się? Dlaczego uciekacie? Czemu rozpościeracie chmury błędu na czystym niebie prawdy? Czemu w tak wspaniałej światłości Pism doszukujecie się mroków, by w nich zastawiać zasadzki? Czemu obiecujecie tylko doczesne szczęście tym świętym, którzy podejmują wstrzemięźliwość? "Dam im imię wieczne" - czemu próbujecie ograniczyć do ziemskich spraw tych, co myśląc o sprawach Pana i Jemu chcąc sie podobać trwają w całkowitej czystości? "Dam im imię wieczne" - czemu twierdzicie, że Królestwo Niebieskie dla tych świętych, co sami uczynili się niepłodnymi, trzeba rozumieć tylko jako obecne życie? "Dam im imię wieczne" - a żebyście nie myśleli czasem, że chodzi tu tylko o długotrwałość, dodam "i nigdy nie przeminie". Czego chcecie więcej? Cóż powiecie? To imię wieczne, czymkolwiek jest, dar dla tych Bożych ludzi, co wyrzekli się płodności, z pewnością oznacza jakąś szczególnie wielką chwałę, jakiej inni nie podzielą, choć w tym samym będą Królestwie i tym samym domu. I może dlatego użył słowa "imię", by pokazać, że wyróżnia tych, które je otrzymali, od pozostałych.
26. Zapytają mnie, cóż oznacza więc ów jeden denar, który otrzymali jako jednakowa zapłatę wszyscy po skończonym dniu pracy w winnicy, czy jedną godzinę, czy od początku pracowali? Czyż nie oznacza to, że wszyscy wspólnie posiądą życie wieczne, Królestwo Niebieskie, gdzie znajdą się wszyscy, których Bóg wybrał, powołał, usprawiedliwił i obdarzył chwałą? Przystało, by to, co śmiertelne oblekło się w nieśmiertelność, a to, co zniszczalne, w niezniszczalność. To jest denar, równa zapłata dla wszystkich. Jednak gwiazdy różnią się jasnością jedna od drugiej, i tak będzie przy zmartwychwstaniu umarłych. Różne są zasługi świętych. Jeśli denar oznacza Niebo, czyż nie wszystkie gwiazdy są razem w niebie? Lecz inna jest jasność słońca, inna księżyca, inna gwiazd.
Gdybyśmy przyjęli, że denar oznacza zdrowie ciała, czyż nie jest tak, że każdy członek zdrowego ciała cieszy się zdrowiem w tym samym stopniu? A gdyby zdrowie zachować aż do śmierci, czyż nie całe ciało byłoby równie zdrowe? A przecież Bóg tak ukształtował nasze ciało, że składa się z wielu członków, i nie jest całe okiem ani całe słuchem, ani powonieniem. Każdy z członków ciała, gdziekolwiek umiejscowiony, ma swe własne cechy, chociaż tym samym co całe ciało zdrowiem się cieszy. Tak samo i życie wieczne będzie dane wszystkim tak samo, ten sam denar dla wszystkich, lecz ponieważ w życiu wiecznym lśnić będą różne zasługi świętych, jest "wiele mieszkań" w domu Ojca. Nie znaczy to, że różne są denary naszej zapłaty, że inna jest długość wiecznego życia - lecz mieszkań jest w nim wiele, a niektóre są większą jasnością obdarzone od innych. |
|