Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
 |
 |
 |
|
KSIĘGA DRUGA:
1. W poprzedniej księdze chciałem (choć nie potrafiłem) opisać, jak wielkim jest dar dziewictwa, by łaska tego niebieskiego daru sama mogła zaprosić tę, która czyta. W księdze drugiej wypada zatem podać zalecenia dla dziewic, pouczając je przez wyłożenie odpowiednich nauk.
2. Lecz jako że nie jestem mocny w radzie i nie dorosłem, by nauczać (gdyż nauczyciel winien przewyższać swego ucznia), postanowiłem podawać przykłady, nie zalecenia, nie chcę bowiem milczeć, by nie wydawało się, że odstępuję od przyjętego zadania czy podjąłem się zbyt wielkich obowiązków. Przykłady przynoszą większy wzrost, bo to, czego kto inny już dokonał, nie jest uważane za zbyt trudne, to, co już wypróbowano, jest uważane za praktyczne, a to, co poprzednie pokolenia przekazały nam jako dobre dziedzictwo przodków, przyjmuje się jako zasadę wiary.
3. Lecz gdyby ktoś ganił mnie za arogancję mych przypuszczeń, niech zgani raczej mój zapał. Myślę bowiem, że nie powinienem odmawiać rady dziewicom, które się do mnie zwracają. Wolę zaryzykować nawet obrazę własnej skromności niż odmówić prośbie tych, których dążeniom nawet Bóg tak łagodnie sprzyja.
4. Nie jest zresztą moje zadanie aroganckim, gdyż one - mając innych, co mogli je pouczać - u mnie szukały raczej dobrej woli niż pouczeń. Także mój zapał można usprawiedliwić, gdyż - choć za przykład posłuszeństwa miały męczennicę - nie uznałem za nadmiar, by argumentacją mojej rozprawy zachęcać do złożenia profesji. Ten, kto ma łatwość nauczania, surowo powstrzymuje wady. Ja zaś, nie umiejąc nauczać, przywabiam.
5. A ponieważ wiele nieobecnych chciało skorzystać z mej rozprawy, złożyłem tę księgę po to, by trzymając w dłoniach to, co wypowiedziałem do nich głosem, nie pomyślały sobie, że złożywszy obietnicę zawiodłem. Zatem przystąpmy do realizacji planu.
6. Przyjmijmy zatem życie Maryi za istotę dziewictwa, opisując podobieństwo, w którym niby w lustrze odbija się czystość i cnota. Stąd bierzcie wzór życia. Tu macie przykład wyraźnych reguł dobra: co w sobie zmienić, czego dokonać, przy czym trwać.
7. Wielkość nauczyciela jako pierwsza pobudza zapał do nauki - a któż jest większy niż Matka Boga? Kto bardziej pełen chwały niż Ta, którą wybrał Najchwalebniejszy? Która czystsza od Tej, co porodziła nie znając ciała męża? Po cóż mówić o innych Jej zaletach? Dziewicza nie tylko ciałem, lecz i umysłem, w szczerości swego usposobienia niesplamiona śladem podstępu, pokorna sercem, poważna w mowie, roztropna umysłem, niegadatliwa, pilna w lekturze, pokładająca nadzieję nie w niepewności bogactw, lecz w modlitwach ubogich, pracowita, w rozmowie powściągliwa, na sędziego swych myśli przywołująca Boga, nie człowieka, nie zraniła nikogo, ku wszystkim dobrze nastawiona, szanująca starszych, nie zazdrościła rówieśnikom, unikająca przechwałek, kierująca się rozsądkiem, miłująca dobro. Czyż kiedykolwiek choćby spojrzeniem zraniła swych rodziców? Czy kłóciła się z sąsiadami? Czy pogardzała pokornymi, czy unikała potrzebujących? Na takich tylko bywała zgromadzeniach, gdzie miłosierdzie nie dozna wstydu, a skromność nie potrzebuje umykać. Nie było miejsca w Jej oczach na mrok, w Jej słowach na bezczelność, w jej czynach na niewłaściwość. Nie znała głupiego czynu, pochopnego kroku, drażniącego słowa. Jej wygląd zewnętrzny odzwierciedlał piękno duszy. Gdyż tak jak porządek panujący w domu poznajemy już w drzwiach wejściowych i wchodząc doń pierwszy raz wiemy, że nie skrywa ciemności, tak dusza niekrępowana ograniczeniami ciała może przelśniewać na zewnątrz na podobieństwo lampy.
8. Czyż mam opisywać szczegółowo jak pościła, jak służyła innym - przekraczając naturę w pierwszym niemal niemożliwą skromnością, w drugim hojnością? Nie marnowała czasu na niedbalstwo, poszcząc dzień po dniu. Gdy zapragnęła posiłku, żywiła się tym, co było pod ręką, nie po to, by zaspokoić wyszukany apetyt, lecz by podtrzymać życie. Natura wymagała snu, lecz gdy ciało zmorzył sen, Jej dusza czuwała - często we śnie powracając do tekstów przeczytanych za dnia lub do zajęć, które sen przerwał, do planów, jakie tworzyła na przyszłość, albo do przewidywań dotyczących tego, co należy zaplanować.
9. Nie zwykła wychodzić z domu prócz tych spraw, co dotyczyły służby Bożej, a nawet wtedy w towarzystwie rodziców czy krewnych. Zapracowana w domu, poza domem zawsze z innymi, najlepszą strażniczką siebie była Ona sama - swym zachowaniem i mową wymuszająca szacunek, więcej czyniła kroków na drodze cnoty niż poruszając się po ulicach. I choć inni troszczyli się o Jej ciało, stróżem swej osobowości była Ona sama, a będąc własną nauczycielką i posiadając doskonałość dobra, wiele nauczyła siebie, a wszystko cokolwiek czyniła jest dla nas lekcją. Pilna we wszystkim tak, jak gdyby pod bacznym dozorem wielu, czyniąca każde możliwe dobro tak, jakby chciała nauczyć innych, a nie siebie samą.
10. Tak Ją ukazał ewangelista, tak ją odnalazł anioł, taką ją wybrał Duch Święty. Czemuż jeszcze mówić o szczegółach? Rodzice Ją kochali, obcy Ją chwalili - jakże wspaniała jest Ta, z której narodził się Syn Boży. Anioł, wchodząc, odnalazł Ją w zamknięciu własnego domu, w samotności, by nikt Jej nie przeszkadzał i nie rozpraszał uwagi. Nie chciała towarzystwa innych kobiet, wystarczało Jej towarzystwo dobrych myśli. Mniej wydawała się samotna, gdy była sama. Jakże mogła być samotna, mając ze sobą księgi, archaniołów i proroków?
11. Tak Gabriel Ją odnalazł, przychodząc do niej (Łk1,28 ) - i zadrżała Maryja, jak gdyby zaniepokoił Ją człowiek, lecz usłyszawszy jego imię rozpoznała go jako znajomego. Jako człowiek byłby jej obcy, lecz nie jako anioł, stąd wiemy, że uszy jej znały skromność, a oczy wstyd. Pozdrowiona, trwała w milczeniu, wcześniej zatrwożona, później obiecała posłuszeństwo.
12. I mówi święte Pismo, jak skromna była w stosunku do bliźnich. Wiedząc, że jest wybranką Bożą, stała się tym pokorniejsza i poszła do krewnej w góry, nie po to, by szukać wiary poza sobą, gdyż uwierzyła już słowu Boga. "Błogosławionaś" - rzekła - "któraś uwierzyła" (Łk 1,56). I pozostała tam trzy miesiące. Nie jest to czas poszukiwania wiary, lecz okazywania dobroci. Wcześniej jeszcze dzieciątko poruszone w łonie matki pozdrowiło Matkę Boga, słuchając rozsądku, nim jeszcze przyszło na świat.
13. Wtedy nastąpiło wiele cudów: niepłodna urodziła syna, dziewica poczęła, niemy przemówił, mędrcy oddali chwałę, Symeon oczekiwał, gwiazdy dały znak. Maryja, poruszona przyjściem anioła, pozostawała nieporuszona wobec tych cudów. Napisano: "rozważała te sprawy w swym sercu" (Łk2,19). Będąc Matką Pana wciąż pragnęła uczyć się Jego wskazań, zrodziwszy Boga pragnęła dalej Go poznawać.
14. Później co roku chodziła do Jerozolimy na święto Paschy, chodziła z Józefem - zawsze ta sama skromność Dziewicy. Bez tej skromności nie ma dziewictwa, ona musi nierozerwalnie towarzyszyć każdej z dziewic. Nawet do świątyni nie chodziła Maryja bez opiekuna swej czystości.
15. Taki jest obraz dziewictwa. Sam przykład Maryi jest dla nas wszystkich lekcją. Jeśli dobrze nam Ją podziwiać, spróbujmy Ją naśladować, ktokolwiek pragnie dla siebie Jej nagrody niech naśladuje Jej wzór. Ileż cnót rozlśniewa w jednej Dziewicy! Tajemnica skromności, sztandar wiary, służebność poświęcenia - Dziewica ukryta w domu, towarzysząca przy posłudze, Matka w świątyni.
16. I ileż podąży za Nią dziewic, ileż obejmie i przyprowadzi do Pana, mówiąc: "ta oto pozostała wierna swym zaślubinom z moim Synem i zachowała nieskalaną czystość oblubieńczą". Jakże Pan zda je wszystkie swemu Ojcu, powtarzając swe słowa: "Ojcze Święty, oto są, które zachowałem dla Ciebie, w których Syn Człowieczy odpoczął, skłoniwszy głowę, proszę, by mogły być ze mną tam, gdzie Ja jestem" (J17,24). I nie tylko same doznają dobra, bo nie dla siebie żyły. Jedna odkupi może swych rodziców, inna swych braci. "Ojcze Święty, świat Ciebie nie poznał" (J17,25), lecz one mnie poznały i nie chciały znać świata.
17. Cóż to będzie za procesja, jakaż radość aniołów, gdy znajdzie godną zamieszkania w niebie tę, która na ziemi prowadziła życie niebian! Wtedy Maryja, ująwszy tamburyn, zachęci chóry dziewic, by śpiewały Panu - bo one przeszły przez fale morza tego świata, nie doznając od nich krzywdy (Wj15,20). Wtedy rozradują się wszystkie i powiedzą: "przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który rozwesela mą młodość" i "złożę Bogu ofiarę dziękczynną, wypełnię swe śluby wobec Najwyższego".
18. Nie zawaham się pozwolić podejść do Bożych ołtarzy tym, których dusz nie zawaham się nazwać Bożymi ołtarzami. Tam co dzień dla odkupienia ciała dokonuje się ofiara Chrystusa. Gdyż jeśli ciało dziewicy jest świątynią Boga, czymże jest jej dusza, która, strząsnąwszy z siebie proch ciała, odkryta przed dłońmi Wiecznego Kapłana, płonie Bożym ogniem. Błogosławione dziewice, co Bożą łaską taką rozsiewają woń jak ogrody swym kwieciem, świątynie wiarą, ołtarze kapłaństwem.
19. Niech zatem święta Maryja będzie wam nauczycielką życia, a Tekla niech was nauczy, jak składać siebie w ofierze. Skazana na śmierć w gniewie przez własnego męża za to, że unikała stosunków małżeńskich, skłoniła nawet dzikie zwierzęta, by zmieniły swe przyrodzone skłonności i okazały szacunek dziewictwu. Gdy ją przygotowano na śmierć unikała spojrzeń mężczyzn, lecz oddała swe ciało na pożarcie rozwścieczonemu lwu - i sprawiła, że ci, co najpierw patrzyli na nią nieskromnie, potem spojrzeli w czystości.
20. Zobaczyli, że zwierzę leży na ziemi i stopy jej liże, w ciszy wskazując, że nie chce poranić świętego ciała dziewicy. Tak to bestia okazała szacunek ofierze, a zapominając swą własną naturę, przyjęła tę naturę, którą utracili ludzie. I widziano, że jakby dziwnym przeniesieniem natury to ludzie okryli się dzikością, pobudzając okrucieństwo zwierzęcia, a zwierzę całowało jej stopy, ucząc, co powinni robić ludzie. Tak godne szacunku jest dziewictwo, że szanują je nawet lwy. Nie znęcił ich pokarm, choć trzymano je o głodzie, nie zachęcił ich żaden impuls, gdy je drażniono, nie wyprowadził ich z równowagi gniew, choć były rozwścieczane, nie podążały też ślepo za przyzwyczajeniem, które leżało w ich naturze, ani za zwykłym dla nich usposobieniem, co napełnia je wściekłością. Dały przykład pobożności, szanując męczennicę, dały też lekcję poszanowania czystości, nie czyniąc nic ponad to, że lizały jej stopy - zwracając oczy ku ziemi, jak gdyby przez skromność i bojaźń, aby nikt, nawet zwierzę, nie oglądał dziewicy nagiej.
21. Powie ktoś może: "czemu stawiasz za przykład Maryję, gdy nikt nie zdoła naśladować Matki Pana? Czemu wskazujesz Teklę, uczennicę Apostoła narodów? Daj nam nauczyciela na naszą miarę, jeśli chcesz zdobyć uczniów." A zatem podam przykład z niedawnych czasów, byście zrozumieli, że nie tylko jedną nauczył Apostoł, lecz wszystkie.
22. W ostatnich czasach żyła w Antiochii dziewica, która unikała pokazywania się w miejscach publicznych, lecz im bardziej unikała ludzkich oczu, tym bardziej pragnęli ja zobaczyć, gdyż piękno, o którym się tylko słyszy, nie oglądając go, tym bardziej jest pożądane. Dwa bowiem czynniki budzą pożądanie: miłość i wiedza, o ile nie napotkamy czegoś, co mniej raduje. Tu większą radość uważano za tym cenniejszą dlatego, że w tym przypadku nie oko oceniało, oglądając, lecz umysł, prowadzony miłością i pełen tęsknoty. Ta zatem święta dziewica, by nie karmić dłużej namiętności tych, którzy jej pożądali, złożyła ślub dochowania czystości, i tak ugasiła ogień niegodziwców - którzy teraz nie darzyli jej miłością, lecz donieśli na nią.
23. Zaczęło się prześladowanie. Dziewczyna, nie wiedząc, gdzie uciekać, w obawie, by nie wpaść w ręce tych, co przeciw niej spiskowali, już szykowała się do heroicznej ofiary - tak wierna, że nie bała się śmierci, tak czysta, że na śmierć czekała. I oto nadszedł dzień jej chwały, oczekiwany przez wszystkich. Przyprowadzono dziewczynę, która ponowiła swój podwójny ślub: wierności wierze i dochowania czystości. A kiedy zobaczyli, jak stała jest w postanowieniach, jak boi się o swą skromność, jak gotowa jest na tortury i jak zawstydzona ich spojrzeniami, zaczęli myśleć, w jaki sposób pokonać jej wiarę przez jej czystość, by, pozbawiwszy ją najpierw większej z tych dwu, mogli odebrać jej także tę drugą. I taki wydali wyrok: albo złoży ofiarę bożkom, albo odeślą ją do domu publicznego. Cóż to za kult oddawany bogom przez tych, co w nich wierzą i tak walczą o ich cześć? Jakie życie prowadzą ci, którzy taki wydali wyrok?
24. Wtedy dziewica, niezachwiana w wierze, lecz drżąca o swą czystość, pomyślała: "cóż mam zrobić? Zabierają mi oto oba, i męczeństwo, i dziewictwo. Lecz nie ma tam dziewictwa, gdzie zaprzecza się Temu, który je stworzył. Nie ma dziewictwa, gdzie kocha się nierządnice i cudzołożników, gdzie szuka się kochanka. Lecz lepiej zachować dziewiczą duszę niż ciało. Oba są dobre, gdy jest to możliwe. Gdy nie ma takiej możliwości, wolę pozostać czysta przed Bogiem niż przed ludźmi. Rachab była nierządnicą, lecz znalazła zbawienie, gdy uwierzyła Bogu (Joz2,9). Judyta także przystrajała się, by dać radość cudzołożnikom, lecz czyniła to przez wzgląd na wiarę, nie z miłości - i dlatego nikt nie uważał jej za nierządnicę (Jdt10). To dobry przykład. Ona, zawierzywszy wierze, ocaliła i swoją czystość, i swój kraj - być może ja także ocalę czystość dochowując wiary? Gdyby Judyta wybrała czystość, nie wiarę, zgubiłaby swój kraj - i wtedy, tak czy inaczej, zbezcześciliby także jej ciało."
25. Takimi nauczona przykładami, pomna na słowo Pana, gdy rzekł "kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" (Mt10,39) zapłakała i zamilkła, by cudzołożnicy nie usłyszeli jej mowy. Nie wybrała pohańbienia swego ciała, lecz odrzuciła pohańbienie Chrystusa. Pomyślcie - jak mogłaby znieść nieczystość ciała, gdy strzegła nawet swej mowy.
26. Teraz zawstydzam się własnych słów i boję się śpiewać chwałę tego, co nastąpiło, a wy, dziewice, zakryjcie uszy: oto dziewicę Bożą zabrali do domu hańby. Lecz nie, odsłońcie uszy. Bo można dziewicę Chrystusa wystawić na pohańbienie, lecz nie można jej splugawić. Wszędzie pozostanie dziewicą Boga, Jego świątynią, i nawet dom hańby nie zrani jej czystości - to czystość pokona hańbę tego miejsca.
27. Przybyło tam wielu rozpustnych mężczyzn. I posłuchajcie, dziewice, o cudzie męczeństwa, zapominając nazwę miejsca, gdzie cud się wydarzył. Oto zamykają się od wewnątrz drzwi, na dworze krzyczą drapieżcy, spierając się, który zaatakuje jako pierwszy. Ona zaś, podniósłszy ku niebu ręce, jak gdyby w domu modlitwy, nie pożądliwości, powiedziała: "Chryste, któryś ułagodził lwy dla czystego Daniela (Dn6,22), Ty możesz dla mnie opanować zaciekłe umysły ludzi. Dla dzieci Izraela ogień stał się rosą, a wody wstrzymały swój bieg z Twego miłosierdzia, nie z własnej natury (Wj14,22). Zuzanna uklękła, by poddać się karze, i odniosła tryumf nad rozpustnikami, którzy ją oskarżyli. Uschła prawica podniesiona przeciwko darom w twej świątyni. Spójrz, oto teraz bezczeszczą świątynię Twoją, nie daruj profanacji, Ty, któryś nie ścierpiał kradzieży. Otocz znów chwałą Twoje Imię przez to, bym wszedłszy tu na hańbę, mogła wyjść w czystości."
28. Ledwie skończyła modlitwę, wpadł do środka mężczyzna o posturze straszliwego wojownika. Zadrżała przed nim, jak drżą uciekający. Lecz nie zapomniała o pismach, które czytała. "Daniel" - powiedziała sobie - "przyszedł obejrzeć karę Zuzanny, i on jeden uznał ją za niewinną, choć potępili ją wszyscy. Owca może ukryć się w wilczej skórze. Chrystus ma swoich żołnierzy, On jest Panem zastępów (Mt26,53). A jeśli przyszedł tu jako kat, nie bój się, duszo moja, tak rodzą się męczennicy. Dziewico, twoja wiara cię ocaliła."
29. A wojownik tak do niej rzekł: "Proszę, nie bój się, siostro. Przyszedłem tu jako twój brat, by ocalić twe życie, nie niszczyć. Uratuj mnie, by uratować siebie. Wszedłem tu jako cudzołożnik, wyjdę, jeśli zechcesz, jako męczennik. Zamieńmy nasze szaty - moje będą pasować na ciebie, twoje na mnie. Zróbmy to dla Chrystusa. Twoja suknia uczyni mnie prawdziwym wojownikiem, mój płaszcz zachowa cię dziewicą. Ty okryjesz się dobrze, ja się odkryję - to nawet lepiej, niech rozpoznają mnie kaci. Weź ubranie, które przykryje kobietę, daj mi swoje, niech skonsekruje mnie na męczennika. Niech płaszcz okryje ciało dziewicy, niech zachowa ją w czystości. Niech czapka zakryje włosy i osłoni twarz. Ci, co wchodzą do domu hańby, często ze wstydem zakrywają oblicze. Gdy wyjdziesz, nie oglądaj się za siebie, pamiętaj żonę Lota (Rdz19,26) - ona straciła swą naturę oglądając się na to, co nieczyste, choć czyste były jej oczy. Nie bój się, jeśli nasza ofiara nie powiedzie się w którymkolwiek momencie. Ja ofiaruję się Bogu za ciebie, ty bądź za mnie Chrystusowym żołnierzem. Dobrze spełniłaś służbę czystości, a zapłatą jest życie wieczne. Ty nosisz zbroję prawości, co okrywa ciało pancerzem ducha. Ty masz tarczę wiary, która odbija ciosy, i hełm zbawienia (Ef6,14-17) - tam bowiem broni się zbawienia, gdzie jest obecny Chrystus - a jak mężczyzna jest głową kobiety, tak Chrystus głową dziewicy".
30. Mówiąc te słowa, ściągnął płaszcz, stój, co dotąd był znakiem kata i cudzołożnika, i oddał go jej, a ona przyjęła. Cóż za obraz, cóż za znak Łaski, gdy spierali się o męczeństwo w domu hańby! Pomyślcie także o postaciach: żołnierz i dziewica, tak niepodobni w swej naturze, tak podobni z łaski Boga. Tak spełniły się słowa "wilk i baranek paść się będą razem" (Iz65,25). A oto jagnię i wilk nie tylko pasą się społem, lecz razem składają się w ofierze. Cóż mam rzec więcej? Dziewczyna przebrała się i umknęła sidłom, nie własną mocą, lecz widziała, że to na skrzydłach ducha czysta opuszcza dom hańby (rzecz od wieków niesłyszana), dziewica Chrystusa.
31. A ci, co oczyma patrzyli, nie widzieli, rozwścieczeni, niczym rabusie żądający ofiary, wilki czyhające na jagnię. I wszedł jeszcze jeden, bezwstydny, a oglądając to, co ujrzały oczy, powiedział: "Cóż to? Weszła tu dziewczyna, a teraz widzę mężczyznę. Nie jest to dawna opowieść o dziewczynie zmienionej w łanię - tu naprawdę dziewica zmieniła się w wojownika. Słyszałem, że Chrystus zmienił wodę w wino, lecz nie wierzyłem - teraz zamienił jej płeć? Już lepiej stąd pójdę, póki jeszcze jestem sobą. A może już się odmieniłem, skoro widzę rzeczy innymi niż wierzyłem, że są? Wszedłem do domu rozpusty, a znalazłem pewność. I wychodzę zmieniony, bo wszedłem nieczystym, a wychodzę w czystości.
32. Potem wydała się cała sprawa, bo zasłużył wojownik na swą koronę - skazano go zamiast dziewicy, i tak z domu hańby wyszła nie tylko dziewica, lecz i męczennik. Mówią, że dziewczyna przybiegła na miejsce jego kaźni, i że spierali się, które ma ponieść śmierć. On mówił: "to mnie skazano, wyrok wydany na mnie uwalnia ciebie". A ona odparła: "nie wzięłam cię za stróża przed karą śmierci, lecz jako ratunek mej czystości. Jeśli zaatakują czystość, jestem nadal kobietą, jeśli chcą krwi, nie chcę, by ktokolwiek nadstawiał za mnie głowę - sama mogę zapłacić. Wyrok przeznaczony był dla mnie. Gdybym wyznaczyła cię na poręczyciela mego długu i w mojej nieobecności sędzia nakazał ci go spłacać, wtedy podzieliłbyś mój wyrok, a ja oddałabym ci wszystko z majątku mego ojca. Gdybym tego nie zrobiła, któż nie uznałby, że zasługuję na haniebną śmierć? O ileż bardziej związana jestem, gdy w grę wchodzi wyrok śmierci. Pozwól, niech umrę niewinna, bym nie umarła zaciągnąwszy winę. Tu nie ma trzeciej drogi: albo spadnie na mnie twoja krew męczennika, albo oddam swoją. Jeśli teraz przyszłam, któż śmiałby mnie odgonić? Gdybym zwlekała, któż śmiałby spłacić mój dług? Tym większy będzie mój dług wobec prawa, gdy będę winna nie tylko swej ucieczki, lecz i śmierci drugiego człowieka. Moje ciało podlega hańbie bardziej niż twoje, lecz śmierć potrafi przyjąć tak samo. Dziewica nie mogła przyjąć hańby, lecz potrafi przyjąć rany. Unikałam zbezczeszczenia, nie męczeństwa. Oddałam ci moją suknię, lecz nie zmieniłam swych ślubów. A jeśli zabierzesz mi śmierć, nie uratujesz mnie, lecz okpisz. Proszę, nie opieraj się, nie chciej się ze mną spierać. Nie zabieraj mi tej uprzejmości, którą mi okazałeś. Jeśli zabierzesz mi ten wyrok, przywrócisz mi poprzedni - ten mnie wiąże, jeśli ostatni bierzesz na siebie. Oboje spełnimy prawo, jeśli pozwolisz, by zabili mnie najpierw - od ciebie nie zażądają innej kary, od dziewicy znów będą się domagać czystości. Z większą chwałą uczynisz nierządnicę męczennicą, niż gdybyś sprawił, że męczennicę znów zmuszają do nierządu."
33. Zastanawiacie się, jak się to skończyło? Pogodzili się i oboje odnieśli zwycięstwo, a ich korona nie podzieliła się, lecz podwoiła. Tak święci męczennicy, obdarowując się nawzajem dobrem, obdarzyli się zachętą do męczeństwa i jego owocem.
34. Szkoły filozofów wychwalają pod niebiosa pitagorejczyków, Damona i Pythiasa, bo gdy jednego skazano na śmierć, ten poprosił o odroczenie wyroku, by mógł uporządkować swe sprawy, a na to tyran, w swej przebiegłości sądząc, iż nie znajdzie chętnego, zaproponował, by ktoś bliski skazanemu poddał się tej samej karze, jeżeli ten nie stawiłby się na czas. Nie wiem, który czyn z tych dwu był szlachetniejszy - bo pierwszy odnalazł taką bliską sobie osobę, a drugi nie odmówił ofiary z siebie. I kiedy skazany się opóźniał, jego przyjaciel ze spokojem nie uchylał się od śmierci. Gdy prowadzili go na stracenie, powrócił jego przyjaciel i położył głowę pod topór. Tyran, zdziwiony, że przyjaźń droższa była dla filozofów niż życie, poprosił obu skazańców, by także jego objęli swą przyjaźnią. Łaska cnoty tak była wielką, że nawet tyrana poruszyła.
35. Należy te rzeczy pochwalić, lecz pozostają one na niższym poziomie niż wydarzenia, których przykład podałem. Tu mieliśmy dwu mężczyzn, tam jedną ze stron była dziewczyna, która na początku musiała stanąć ponad sprawami swej płci. Tu było dwóch przyjaciół, tam dwoje nieznajomych. Ci złożyli ofiarę wobec jednego tyrana, tamci wobec wielu, i to okrutniejszych, gdyż kat oszczędził pitagorejczyków, a tamtych zabił. Tych związała konieczność, tamci poszli na śmierć z własnej woli. I większa była mądrość ich czynu, bo podczas gdy pitagorejczycy swym poświęceniem odnaleźli tylko radość przyjaźni, tamci zdobyli koronę męczeństwa - ci walczyli dla człowieka, tamci dla Boga.
36. A skoro już wspomniałem skazanego pitagorejczyka, należy dodać, co on sam sądził o swych bogach, byście wiedzieli jak słabi są bogowie, z których szydzą ich właśni wyznawcy. Człowiek ten, przyszedłszy do świątyni Jowisza, poprosił, by zdjęli z posągu boga złotą koronę, a założyli krąg z wełny, gdyż, jak powiedział, złoto w zimie ziębi, a w lecie jest ciężkie. Tak wyśmiewał się z boga, który nie potrafi znieść ani zimna, ani ciężaru. Ten sam człowiek, widząc złotą brodę Eskulapa, poprosił, by ją zdjęli, gdyż nie przystoi, by syn miał brodę, gdy ojciec jej nie miał. Innym razem zdjął z rąk boskich posągów złote czary mówiąc, że to on powinien wziąć, co bogowie dają, bo ludzie modlą się do bogów po to, by otrzymać dobro, a nic nie jest lepsze od złota. Poza tym jeśli złoto jest złe, bogowie nie powinni go trzymać, jeśli zaś jest dobre, lepiej, by posiadali je ludzie, którzy umieją je wykorzystać.
37. Tak wyśmiewał się z bogów, bo ani Jowisz nie obronił swej ozdoby, ani Eskulap brody (gdyż nie wyrosła broda Apollinowi), ani inni otaczani czcią bogowie nie zdołali zatrzymać swych złotych naczyń, nie obawiając się kradzieży - gdyż nie są zdolni do uczuć. Któż zatem otaczałby ich kultem, jeśli nie potrafią ani obronić się jak bogowie, ani ukryć się jak ludzie?
38. Tymczasem gdy zły król Jeroboam zabrał ze świątyni Boga dary złożone przez swego ojca i oddał je w ofierze bożkom, czyż nie uschła jego wyciągnięta prawica, podczas gdy bogowie, których wzywał, nie mogli przyjść mu z pomocą? Wtedy nawrócił się do Pana i prosił o przebaczenie, i od razu ręka zwiędła od świętokradztwa została uzdrowiona prawdziwą wiarą. Tak jedna osoba pokazuje przykład Bożego miłosierdzia i Bożego gniewu, gdy składając ofiarę stracił władzę w ręce, a w skrusze otrzymał przebaczenie.
39. Będąc biskupem krócej niż trzy lata przygotowałem tę księgę dla was, święte dziewice, nie pouczając z moich własnych doświadczeń, lecz sam ucząc się wiele z waszego sposobu życia. Jakież mógłbym mieć doświadczenie po tak krótkim życiu wiary? Jeśli znajdziecie w tej księdze kwiaty, zbierzcie je w zanadrze waszego życia. Nie są to wskazówki dla dziewic, lecz przykłady od nich samych wzięte. Moje słowa nakreśliły obraz waszej cnoty, możecie oglądać w mych pismach odbicie waszej powagi. Jeśli moje zdolności pisania przyniosły wam radość, do was należy cała słodycz tej księgi. Lecz ilu ludzi, tyle opinii - i jeśli w mej rozprawie znajdziecie coś prostego, niech czytają to wszyscy, jeśli coś twardszego, niech dojrzalsi będą tego dowodem, jeśli coś czystego, niech zapadnie wam w serce i zarumieni policzki, jeśli coś pięknego, niech nie odrzuca go piękno młodości.
40. Trzeba nam pobudzać miłość oblubienicy, jak napisano: "Będziesz miłował Pana, Boga swego" (Pwt 6,5). A na ucztach oblubieńczych winniśmy przynajmniej trochę przybrać nasze głowy ozdobą modlitwy, jak napisano: "Bij dłonią o dłoń" (Ez 21,19). Powinniśmy rzucać róże podczas takich ślubów, nie ustawiać przeszkody, gdyż nawet podczas doczesnych ślubów tego świata przyjmuje się pannę młodą okrzykami radości, nim zacznie się jej rozkazywać, by ciężar nakazów nie sprawił jej bólu, nim miłość nie wzmocni się w pieszczotach delikatności.
41. Nawet konie uczymy, by najpierw polubiły dotyk ręki na karku, żeby potem nie odrzuciły uprzęży, uczymy je najpierw zachętą, dopiero potem batem. Lecz skoro koń nastawi głowę pod uprząż, ściągamy wodze i popędzamy go ostrogami, ciągną go inne konie z zaprzęgu, a woźnica pogania krzykiem. Podobnie i tu: dziewica najpierw powinna bawić się miłosnym oddaniem, zachwycać się blaskiem niebiańskich rozkoszy przekraczając próg zaślubin, widzieć, że wchodzi przez drzwi przybrane zielenią, rozkoszować się słyszaną z wewnątrz muzyką - by nie ulękła się i nie cofnęła przed jarzmem Pana, nim jeszcze posłucha Jego głosu.
42. "Z Libanu przyjdź, oblubienico, przyjdź i zbliż się" (Pnp4,8 ). Trzeba nam często powtarzać ten werset, by tą, która nie dowierza słowom ludzi, pociągnęło słowo Pana, i by poszła za Nim. Sami nie mamy tej mocy, otrzymaliśmy ją w darze, tak uczy nas niebiańska pieśń mistyczna: "Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust, miłość Twa przedniejsza od wina, woń Twych pachnideł słodka, olejkiem rozlanym imię Twe" (Pnp1,2-3). Cały ten fragment rozbrzmiewa radością, przynagla dążenia, rozbudza miłość. "Dlatego" - ciągnie - "miłują Cię dziewczęta. Pociągnij mnie za sobą, pobiegnijmy za Twoją słodyczą. Wprowadził mnie Król w swe komnaty" (Pnp1,3-4). Zaczęła od pocałunków, doszła do komnat.
43. I teraz oto, cierpliwa w znoszeniu trudów, wyrobiona w cnocie, własnymi rękami otwiera kratę, wychodzi na pole, staje naprzeciw strażom - ta, co na początku biegła za wonią olejków. Skoro tylko weszła do komnat, zmieniło się to, co ją pociąga. I zobaczcie, dokąd dąży teraz: "Jeśli murem jest" - czytamy - "uwieńczymy ją wieżami ze srebra" (Pnp8,9). Ta, która na początku bawiła się pocałunkami, teraz wznosi wieże, by, otoczona obronnym murem z drogich kamieni, murem świętych, mogła nie tylko odpierać ataki nieprzyjaciela, lecz także wznosić bezpieczne miejsca obronne dla świętych czynów. |
|