Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
 |
 |
 |
|
Traktaty o Ewangelii św. Jana (św. Augustyn) > Traktat 49 napisał: | 1. Pośród cudów dokonanych przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wskrzeszenie Łazarza najczęstszym bywa tematem kazań. Lecz gdy przyjrzymy się uważnie, Kto tego cudu dokonał, trzeba nam bardziej radować się nim niż zdumiewać.
Stwórca człowieka wskrzesza człowieka. On, Jednorodzony Ojca, przez którego - jak wiecie - wszystko się stało. A jeśli wszystko stało się przez Niego, czy powinno dziwić, że jednego człowieka wskrzesił Ten, który swą mocą co dzień tak wielu powołuje do istnienia? Większą jest rzeczą stworzyć człowieka niż wskrzesić umarłego. On zechciał jednak i stworzyć, i wskrzesić: stworzył wszystkich, do życia przywrócił niektórych. I choć Pan Jezus z wieloma tak uczynił, nie o wszystkich napisano - o tym mówi św. Jan Ewangelista, że Chrystus Pan powiedział i uczynił wiele rzeczy, których nie zapisano, lecz wybrano te tylko, które, jak się zdawało, wystarcza wiernym do zbawienia.
Usłyszeliście przed chwilą, że Pan Jezus wskrzesił zmarłego do życia. Wystarczy, że powiem, że gdyby zechciał, wszystkich zmarłych mógłby podobnie wskrzesić. I zaprawdę - zachował dla siebie to dzieło na koniec świata. Tu słyszeliście, że czyniąc wielki cud wskrzesił z grobu jednego, co w grobie cztery dni spoczywał. "Nadchodzi godzina" - powiedział On sam, "w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie." Tu wskrzesił jednego, który już cuchnął, a przecież jego gnijące ciało zachowało jeszcze kształt. W dniu ostatnim On jednym słowem z prochu wskrzesi ludzkie ciała.
Wtedy trzeba było dokonać tylko kilku podobnych cudów, byśmy, przyjmując je jako oznaki Jego potęgi, mogli Mu zaufać i przygotować się do zmartwychwstania ku życiu, nie ku potępieniu. On sam przecież powiedział: "Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia."
2. Czytamy w Ewangelii o trzech zmarłych, których Pan wskrzesił do życia, mamy nadzieję że po to, by stało się jakieś dobro. I z całą pewnością czyny Pana nie są tylko uczynkami, lecz znakami. A jeśli są znakami, oprócz cudownego charakteru mają prawdziwe znaczenie, którego odnalezienie jest trudniejszym zadaniem niż odczytanie czy posłuchanie o nich.
Słuchaliśmy ze zdumieniem, jak gdyby wielki cud rozgrywał się na naszych oczach, słuchaliśmy odczytanej ewangelii o Łazarzu wskrzeszonym do życia. Jeśli zwrócimy nasze myśli ku jeszcze cudowniejszemu dziełu Chrystusa, pojmiemy, że każdy wierny powstaje z martwych, a jeśli rozważymy i zrozumiemy, czym jest straszliwsza śmierć, będziemy wiedzieć, że każdy, kto grzeszy, umiera. Lecz każdy człowiek boi się śmierci ciała, a nieliczni tylko obawiają się śmierci duszy. Śmierć ciała musi kiedyś nadejść i każdy strzeże się przed nią, ze strachu przed śmiercią wynikają wszystkie prace człowieka. Przeznaczeni cielesnej śmierci, trudzimy się, by śmierci uniknąć - a choć przeznaczeni wiecznemu życiu, nic nie robimy, by uniknąć grzechu. A trudząc się, by uniknąć śmierci ciała, trudzimy się na próżno, potrafimy jedynie odsunąć śmierć na krótko, uciec zaś przed nią nie możemy, gdybyśmy zaś powstrzymali się od grzechu, przeminąłby trud, a my żylibyśmy na wieki.
Gdybyśmy zdołali pobudzić ludzi, gdybyśmy sami siebie zdołali pobudzić do tak wielkiej miłości życia wiecznego, jak miłujemy życie ziemskie! Czegóż nie uczynią ludzie w niebezpieczeństwie śmierci! Gdy zawiśnie nad nimi miecz, oddają wszystko, co zachowali, by przeżyć. Czy jest ktoś, kto nie oddałby natychmiast wszystkiego, by tylko go nie zabito? A przecież, mimo wszystko, być może został zabity. Czy jest ktoś, kto, by życie ocalić, nie oddałby chętnie wszystkich swych środków do życia, czy nie wolałby każdy życia w nędzy od natychmiastowej śmierci? Kto, gdyby mu powiedziano: wynoś się za morze, a tak życie ocalisz, ociągałby się z ucieczką? Kto, gdyby mu powiedziano: pracuj, a życie ocalisz, oddawałby się jeszcze lenistwu?
Bóg wymaga od nas niewiele, byśmy mogli żyć na wieki, a my nie chcemy Go słuchać. Bóg nie mówi ci, że masz utracić całą swa majętność, być mógł krótki czas przeżyć w trudzie. Mówi: daj ubogim z tego, co posiadasz, a będziesz żył wiecznie i nie będziesz się trudził. Ludzie, którzy umiłowali życie doczesne, które mają nie wtedy, kiedy chcą, i nie tak długo, jak chcą, są naszymi oskarżycielami. My zaś siebie nie oskarżamy, tak jesteśmy leniwi - ani zimni, ani gorący, obojętni w sprawie zdobycia życia wiecznego, które będziemy mieli, jeśli zechcemy, a gdy je posiądziemy, trwać będzie na zawsze. Śmierć zaś, której się boimy, pomimo naszego oporu, będzie naszym udziałem.
3. Jeśli zatem Pan w ogromie swej łaski i miłosierdzia ożywia nasze dusze, byśmy nie umarli na wieki, rozumiejmy, że tych troje zmarłych, których On wskrzesił cieleśnie, ma znaczenie symboliczne, a oznacza zmartwychwstanie duszy dzięki wierze. On wskrzesił córkę przełożonego synagogi, gdy jeszcze leżała w domu (Mk 5, 41-42). On wskrzesił młodzieńca, syna wdowy, gdy wynoszono go z bram miasta (Łk 7, 14-15). On też wskrzesił Łazarza, który od czterech dni leżał w grobie.
Niech każdy przyjrzy się własnej duszy. Grzesząc, umierasz, grzech jest śmiercią duszy. Czasem popełniasz grzech tylko myślą. Radujesz się złem, zgadzasz się na popełnienie grzechu - i tak grzeszysz, przyzwolenie na grzech cię zabija, lecz jest to śmierć wewnętrzna, gdy myśl nie dojrzała jeszcze w czynie. Pan wskazał, że potrafi wskrzesić taka duszę, przywracając do życia dziewczynkę, której jeszcze nie wyniesiono z domu, by ją pogrzebać, lecz leżała u siebie, martwa - podobnie jak leży ukryty grzech.
Jeśli zaś nie zachowałeś w swym wnętrzu uczucia zadowolenia z czegoś złego, lecz także popełniłeś zły czyn, wyniosłeś, że tak powiem, zmarłego przez bramę: jesteś na zewnątrz, niosą cię do grobu. Takiego także Pan wskrzesił, oddał matce-wdowie. Jeśliś zgrzeszył, czyń pokutę, a Pan cię wskrzesi i odda Matce-Kościołowi.
Trzeci przykład to śmierć Łazarza. To ciężki rodzaj śmierci, jak nawyk trwania w złym. Czym innym jest upaść w grzech, czym innym jest grzeszyć z nawyku. Kto upadł i od razu poddaje się pod osąd, by móc się poprawić, prędko powróci do życia - nie uwikłał się w zły nałóg, nie złożono go w grobie. Ten, kto przyzwyczaił się do grzechu, jest pogrzebany, i słusznie mówi się o nim: "już cuchnie" - zaczyna się ciągnąć za nim najgorsza opinia niczym niemiły zapach. Tacy są wszyscy, którzy nawykli do czynienia zła, opuszczając zasady moralne. Mówisz takiemu: nie czyń tego. Lecz czy cię posłucha, jeśli spoczywa pod kopcem ziemi, jeśli podlega rozkładowi, jeśli przygniata go ciężar złego nawyku? A przecież moc Chrystusa podołała zadaniu przywrócenia do życia i kogoś takiego. Wiemy o tym, co dzień widzimy, jak ludzie powstają z najgorszych nałogów i podejmują lepsze życie niż ci, którzy przedtem ich oskarżali.
Brzydziłeś się takim człowiekiem? Popatrz na siostrę Łazarza - jeśli to ona namaściła stopy Pana olejkiem, łzami obmyła i włosami otarła, to ona doświadczyła większego zmartwychwstania niż jej brat. Ona została uwolniona z ogromnego ciężaru grzechu - była notoryczną grzesznicą, o niej powiedziano, że "przebaczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała". Widzimy wielu takich, wielu znamy: niech nikt nie poddaje się rozpaczy, lecz nikt też niech nie polega na sobie - i jedno, i drugie jest grzechem. Odwróć się od rozpaczy, lecz zwróć się ku Temu, w którym jako Jedynym warto pokładać ufność.
4. A więc Pan i Łazarza wskrzesił do życia. Słyszałeś, kogo reprezentuje Łazarz, innymi słowy, co symbolizuje wskrzeszenie Łazarza. Odczytajmy zatem ten fragment ewangelii, a ponieważ już wyjaśniliśmy wiele, nie będziemy zagłębiać się w szczegółowe wyjaśnienia, podejmiemy tylko niezbędne kwestie.
"Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty." Pamiętacie z poprzednich fragmentów, że Pan uniknął tych, co chcieli Go ukamienować, i przeszedł za Jordan, gdzie Jan wcześniej udzielał chrztu. Tak to kiedy Pan tam przebywał, Łazarz zachorował w Betanii, miasteczku położonym blisko Jerozolimy.
5. "Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość." Rozumiemy teraz, dokąd posłały - dokładnie tam, gdzie przebywał Pan, a wiecie już, że był za Jordanem. Posłały wiadomość do Pana, by powiedzieć Mu, że ich brat zachorował. On jednak zwlekał z uleczeniem, aby mógł potem wskrzesić do życia. A jakąż wiadomość posłały siostry? "Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz".
Nie powiedziały: przyjdź i uzdrów go, nie odważyły się powiedzieć: wydaj stamtąd rozkaz, a on tutaj się spełni. Dlaczego nie, jeśli na podstawie takiej właśnie wiary został uzdrowiony sługa setnika? Ten powiedział: "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a sługa mój będzie zdrów" (Mt 8 ). Tu kobiety nic takiego nie mówią. Tyle tylko: "Zobacz, Panie, choruje Twój umiłowany". Wystarczy, że Ty o tym wiesz, bo Ty nie zapomnisz go w Twej miłości.
Powie ktoś: jak to - Łazarz reprezentuje grzesznika, a Pan tak go miłuje? Posłuchajmy. On mówi: "nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, lecz grzeszników" (Mt 9,13). Gdyby Bóg nie miłował grzeszników, nie zstąpiłby z nieba na ziemię.
6. "Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą." Takie oddanie Mu chwały nic nie doda Jego godności, lecz będzie z korzyścią dla nas. Dlatego powiedział: "nie zmierza ku śmierci" - tu nawet śmierć nie zmierzała ku śmierci, lecz raczej ku cudowi, przez który wielu zostanie doprowadzonych do wiary w Chrystusa, a w ten sposób unikną śmierci prawdziwej.
Zauważcie też, że Pan jak gdyby pośrednio nazywa tu siebie Bogiem, ze względu na tych, którzy zaprzeczają, że On jest Synem Bożym. Są heretycy, którzy zaprzeczają, że Syn Boży jest Bogiem. Niech posłuchają tego: "Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej". Jakiej chwale? Chwale jakiego Boga? Niech dalej słuchają: "aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą." Dzięki czemu? Dzięki chorobie.
7. "A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza." On chory, one zasmucone - a wszyscy umiłowani, Ten zaś, który ich umiłował, był Zbawieniem chorych, więcej, był Wskrzesicielem umarłych, a także Pocieszycielem smutnych. "Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu." Posłały do Niego wiadomość, a On pozostał tam, gdzie był - i płynął czas, aż minęły cztery dni. I nie na próżno, jeśliby chodziło chociażby o to - z całą pewnością o to chodzi - że liczba tych dni ma znaczenie sakramentalne. "Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znów do Judei." Do miejsca, gdzie dopiero co niemal Go ukamienowali, do miejsca, skąd - jak się zdawało - odszedł po to, by uniknąć ukamienowania. Odszedł jako człowiek, powraca zaś jakby zapominając o wszelkich słabościach, by okazać swą moc. "Chodźmy" - powiedział - "znów do Judei".
8. I zobaczcie, jak przeraziły uczniów te słowa. Mówią do Niego: "Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz? Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?" Cóż oznacza ta odpowiedź? "Rzekli do Niego uczniowie: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz? Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła." On mówił o dniu, a w naszym umyśle panuje jak gdyby noc. Prośmy, by Dzień zajął miejsce nocy, by oświecił nasze serca światłością.
O czym mówił Pan? O ile mogę pojąć, na ile światło ukazuje mi wielkość i głębię Jego słów, chciał ich przekonać, wątpiących i bez wiary. Chcieli swą radą uchronić Pana od śmierci, obronić przed śmiercią Tego, który przyszedł, by umrzeć, a także uchronić przed śmiercią siebie samych. Podobnie w innym fragmencie Piotr, który miłował Pana, lecz nie rozumiał jeszcze do końca, po co On przyszedł, bał się Jego śmierci, a tym zasmucił Życie, czyli samego Pana, kiedy On dawał do zrozumienia uczniom, że w Jeruzalem wiele wycierpi z rąk Żydów. Piotr wtedy w imieniu wszystkich powiedział: niech Cię Bóg broni, Panie, nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". I od razu Pan odpowiedział: "Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie". A przecież chwilę wcześniej, wyznając Syna Bożego, Piotr zasłużył na pochwałę, usłyszał słowa: "błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony, bo ciało i krew nie objawiły ci tego, tylko Ojciec Mój, który jest w niebie". (Mt 16,16-23) Do tego samego powiedział: błogosławiony jesteś, do niego teraz mówi: zejdź mi z oczu, szatanie. Nie przez wzgląd na siebie samego był błogosławiony, lecz dlaczego? "Ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec Mój, który jest w niebie". Zobacz: tak otrzymujesz błogosławieństwo, nie z powodu siebie samego, lecz przeze Mnie. Nie jestem Ojcem, lecz wszystko, co należy do ojca, jest Moje. A jeśli błogosławieństwo przyszło przez Pana, przez co został nazwany szatanem?
Tak mówi Pan: określił przyczynę błogosławieństwa, mówiąc, że "ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec Mój, który jest w niebie", to jest przyczyna błogosławieństwa. A gdy powiedział: "zejdź mi z oczu, szatanie", posłuchaj, też podał powód: "bo nie myślisz o tym, co Boże, tylko o tym, co ludzkie". Niech nikt sobie nie pochlebia: w tym, co ma ze swej natury, jest szatanem, w tym, co ma z Boga, jest błogosławiony. Cokolwiek jest z niego samego, w czym innym niż w grzechu ma źródło? Odejdź od grzechu, który jest twoim. "Sprawiedliwość", mówi Pan, "do Mnie należy". "Cóż masz, czego byś nie otrzymał? (1 Kor 4,7)
Podobnie i tu, gdy ludzie chcieli dawać rady Bogu, uczniowie Nauczycielowi, słudzy Panu, chorzy Lekarzowi - On zganił ich, mówiąc: "Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata." Chodźcie za Mną, jeśli nie chcecie się potknąć, nie dawajcie rad Temu, którego powinniście o radę prosić. Do czego odnoszą się słowa "czyż dzień nie liczy dwunastu godzin"? On wskazuje na siebie, że jest Dniem, przez to, że wybrał dwunastu uczniów. Jeśli - mówi - Ja jestem Dniem, a wy godzinami, czy godzina może doradzać Dniowi? Godziny są posłuszne Dniowi, nie Dzień godzinom.
A jeśli godziny oznaczają uczniów, czym w takim rachunku będzie Judasz? Czy i on zalicza się do dwunastu godzin? Jeśli tak, to oznacza, że miał światło, a jeśli miał światło, jakże wydał Dzień na śmierć? Lecz Pan, mówić to, widział przyszłość: nie Judasza, lecz jego następcę. Po śmierci Judasza zastąpił go Maciej, a liczba dwunastu została zachowana (Dz 1,26). A zatem nie bez przyczyny wybrał Pan dwunastu uczniów, lecz uczynił to dlatego, by wskazać, że On jest duchowym Dniem. Dlatego niech godziny służą Dniowi, niech głoszą Dzień, niech Dzień je poznaje i oświeca, a dzięki ich rozgłaszaniu niech w Dzień uwierzy świat cały. Dlatego, podsumowując, powiedział, co oznaczało: chodźcie za Mną, jeśli nie chcecie się potknąć.
9. "Następnie rzekł do nich: Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić." Prawdę powiedział. Dla sióstr był umarły, dla Pana był we śnie. Umarły był dla ludzi, którzy nie potrafili go wskrzesić, lecz Pan wskrzesił go a grobu z ogromną łatwością, jak budzi się śpiącego w łóżku. Mówił o nim, że śpi, odwołując się do swej mocy. O innych zmarłych też często mówi Pismo, że śpią. Apostoł napisał: "Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy zasypiają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei" (1 Tes 4,13). O umarłych mówił, jakby spali, bo przepowiadał ich zmartwychwstanie.
Tak to wszyscy zmarli śpią, dobrzy i źli. Lecz podobnie jak z tymi, co śpią i budzą się co dnia, i ci różne rzeczy widzą we śnie, niektórzy śnią o rzeczach przyjemnych, inni mają tak straszliwe koszmary, że zbudziwszy się boją się ponownie zasnąć, by zły sen nie powrócił: każdy człowiek śpi i budzi się na swój specyficzny sposób. Podobnie i różne są rodzaje oczekiwania, w którym trwają czekający na wezwanie Sędziego, podobnie jak rodzaj aresztu dla ludzi zależy od rodzaju winy: niektórzy muszą być strzeżeni przez kuratorów, urzędników łagodnych i ludzkich, i ten rodzaj aresztu nie ubliża godności obywatela, inni oddawani są pod pieczę strażników, jeszcze inni zamykani w więzieniu, a i w samym więzieniu nie wszyscy umieszczani są w głębokich lochach, lecz traktuje się ich zgodnie z zasługami i ciężarem oskarżenia. Jak zatem różne są rodzaje oczekiwania na sąd dla ludzi w życiu społecznym, tak samo w różnych warunkach oczekują sądu zmarli, a ci, którzy zmartwychwstają, różną otrzymają nagrodę. I żebrak, i bogacz oczekiwali sądu, lecz jeden przebywał na łonie Abrahama, a drugi cierpiał pragnienie i nie miał kropli wody. (Łk 16,22-24).
10. Wykorzystując tę okazję, by miłość waszą pouczyć, każda dusza ten świat opuszczająca innego doznaje przyjęcia. Dobre doznają radości, złe doświadczają męki. A kiedy nastąpi zmartwychwstanie, radość dobrych będzie pełniejsza, a męka złych cięższa, bo będą dręczeni w ciele. Święci patriarchowie, prorocy, apostołowie, męczennicy i dobrzy wierni zostali przyjęci w pokoju, lecz oczekują wciąż na wypełnienie Bożej obietnicy na Końcu, obiecano im bowiem także zmartwychwstanie ciała i zniszczenie śmierci, i życie wieczne z aniołami. To otrzymamy wszyscy. Co do tego, co otrzymujemy zaraz po śmierci, każdy, kto jest godzien, otrzymuje to, gdy tylko umrze. Patriarchowie doświadczyli tego najpierw - pomyślcie tylko, od czego znaleźli odpoczynek - potem prorocy, bliżej naszych czasów apostołowie, w ostatnich czasach święci męczennicy, a dzień po dniu dobrzy wierni. Tak to niektórzy trwają w odpoczynku długo, inni krócej, niektórzy mniej lat, jeszcze inni weszli tam dopiero przed chwilą A gdy obudzą się z tego snu, wszyscy razem otrzymają wypełnienie obietnicy.
11. "Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić. Uczniowie rzekli do Niego" - odpowiadając zgodnie ze swoim zrozumieniem - "Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje." Jeśli chory śpi, jest to zwykle oznaką powrotu do zdrowia. "Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie" - powiedział im, że śpi, i nie było to jasne, zatem teraz mówi otwarcie: "Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli." Wiem, że nie żyje, a nie było mnie tam. Wiadomości przekazywały, że jest chory, a nie, że umarł. Czyż jednak coś mogło pozostać dla Niego ukryte, skoro On wszystko stworzył? Przecież to w Jego ręce odeszła dusza umierającego.
Dlatego rzekł: "raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli". Już teraz mogą się zdumiewać, że Pan wie o śmierci Łazarza, jeśli ani jej nie widział, ani o niej nie słyszał. Powinniśmy tu bowiem szczególnie pamiętać, że uczniowie już w Niego wierzyli, lecz wiara ich opierała się na cudach, nie, żeby nie mieli zupełnie wiary wcześniej, i że zrodziła się w nich dopiero teraz, lecz to, co już posiadali, wzrastało, nawet jeśli Pan tak mówił, jakby teraz dopiero wierzyć zaczynali. Nie powiedział przecież: raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, aby utwierdziła się czy wzrosła wasza wiara, lecz "abyście uwierzyli", co należy rozumieć: uwierzyli pełniej i wiarą bardziej żywą.
12. "Lecz chodźmy do niego. Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie." O tych czterech dniach mówić można wiele, podobnie jak o innych niejasnych fragmentach Pism, które tyle mają znaczeń, jak różni są czytelnicy, próbujący je zrozumieć. Wyrażę moją opinię co do znaczenia tych czterech dni. Jak poprzednio ślepiec reprezentował cały rodzaj ludzki, tak i przez jednego zmarłego powinniśmy być może rozumieć wielu, gdyż często jedną rzeczywistość ukazują różne znaki.
Gdy rodzi się człowiek, już jest w stanie śmierci, odziedziczył bowiem grzech Adama. Dlatego mówi Apostoł: "Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli" (Rz 5,12). To jest pierwszy dzień śmierci: fakt, że człowiek dziedziczy ją po śmiertelnych przodkach.
Potem człowiek rośnie i dochodzi do używania rozumu, by poznał prawo naturalne, które każdy ma zapisane w sercu: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Czy tego uczymy się z ksiąg, czy nie jest to odczytywane z naszej natury? Czy chciałbyś, żeby cię okradli? Z pewnością nie. Zobacz więc: to prawo masz zapisane w sercu. Nie chcesz tego cierpieć, wiec nie chciej tego czynić. Jednak ludzie łamią to prawo i to jest drugi dzień śmierci.
Jest też prawo, które Bóg dał Mojżeszowi, słudze swojemu, prawo, które mówi: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie mów fałszywego świadectwa, czcij ojca i matkę, nie pożądaj rzeczy bliźniego, nie pożądaj żony bliźniego. (Wj 20, 12-17) Tu masz zapisane prawo, lecz i tym ludzie gardzą: to jest trzeci dzień śmierci.
Cóż pozostaje? Oto nadchodzi ewangelia, głoszone jest królestwo Boże, rozgłaszany jest Chrystus. On wyjaśnia okropności piekła, On obiecuje życie wieczne, lecz i tym także gardzą. Ludzie łamią ewangelię - to jest czwarty dzień śmierci. O tak, zasłużenie cuchną. Lecz czy jest im odmówione miłosierdzie? Broń Boże: oto by takiego z grobu wskrzesić, nie waha się Pan i przychodzi.
13. "Wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga." Nie powiedziała: i teraz proszę, byś przywrócił do życia mojego brata. Skądże mogła wiedzieć, czy zmartwychwstanie będzie dla niego dobre? Powiedziała tylko: wiem, że Ty możesz, wiem, że Ty robisz, co Ci się podoba: czyny Twoje zależą od Twojego rozeznania, a nie od moich założeń. "Wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga."
14. "Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie." Dwuznaczne. Nie powiedział: teraz wskrzeszę twego brata, lecz "brat twój zmartwychwstanie". Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym." Tamtego zmartwychwstania jestem pewna - nie jestem pewna tego, tutaj. "Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem". Powiedziałaś: brat mój zmartwychwstanie w dniu ostatecznym. Tak, lecz ten, kto wskrzesi go wtedy, może wskrzesić go i teraz. "Ja" - powiedział - "jestem zmartwychwstaniem i życiem."
Posłuchajcie, bracia, słuchajcie, co on mówi. Wszyscy, którzy wtedy przypatrywali się z boku, z pewnością oczekiwali, że Pan wskrzesi Łazarza, umarłego od czterech dni. Posłuchajmy zatem i my, i my też powstańmy. Iluż spośród tych, co dziś mnie słuchają, przygniecionych jest ciężarem jakiegoś grzesznego nałogu! Może słuchają mnie tacy, do których można powiedzieć: nie upijajcie się winem, bo to jest [przyczyną] rozwiązłości (Ef 5,18 ), na co oni odpowiedzą: nie możemy. Inni, być może, spośród tych, co mnie słuchają, są nieczyści, splamili się pożądliwościami i występkami, do nich można powiedzieć: odstąpcie od takich czynów, byście nie pomarli, a oni odpowiedzą: nie możemy rzucić naszego nałogu. O, Panie, Ty ich podnieś. "Ja jestem" - powiedział - "zmartwychwstaniem i życiem". Zmartwychwstaniem jest dlatego, że jest życiem.
15. "Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki." Co to znaczy? "Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł", tak jak Łazarz umarł, "żyć będzie". On nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. Tak odpowiedział niegdyś Żydom o ich ojcach, dawno zmarłych, o Abrahamie, Izaaku i Jakubie: Jestem Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Nie Bogiem umarłych, lecz żywych, wszyscy bowiem żyją dla Niego.
Uwierz więc, a chociażbyś był martwy, będziesz żył. Lecz jeśli nie uwierzysz, nawet żyjąc będziesz martwy. Człowiekowi, który ociągał się z pójściem za Nim, mówiąc "pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca", Pan odpowiedział: "zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty chodź za Mną". (Mt 8, 21-22) Tam był zmarły, którego trzeba było pogrzebać, ale byli też i umarli, którzy mieli go pogrzebać, jeden umarły w ciele, inni umarli duszą.
Skąd bierze się śmierć duszy? Z braku wiary. Skąd bierze się śmierć ciała? Z braku duszy. Duszą twej duszy jest wiara. "Kto wierzy we Mnie" - mówi Chrystus - choćby ciałem umarł, będzie żył w duchu, aż i ciało jego powstanie do życia i nigdy już nie umrze.
To oznacza: "kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje" w ciele i "wierzy we Mnie", choćby z czasem umarł śmiercią ciała, "nie umrze na wieki", dzięki życiu ducha i nieśmiertelności zmartwychwstania. To oznaczają słowa "Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat." Kiedy uwierzyłam w to, uwierzyła, że Ty jesteś zmartwychwstaniem, że Ty jesteś życiem. Uwierzyłam, że kto w Ciebie wierzy, choćby umarł, żyć będzie, a każdy, kto żyje i w Ciebie wierzy, nie umrze na wieki.
16. "Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię." Warto zauważyć, że zrobiła to po kryjomu, szeptem, po cichu. Nie mogła jednak zupełnie milczeć, skoro powiedziała: Nauczyciel jest i woła cię. Trzeba też wyjaśnić, dlaczego ewangelista nie wspomniał, w którym miejscu ani jak "wołał" Pan Marię: ominął ten moment z powodu zwięzłości, możemy jednak zrozumieć, że wołał Marię, bo wynika to ze słów Marty.
17. "Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać." Czemu nam to mówi ewangelista? Aby pokazać, że z tego powodu wielu zgromadziło się ludzi przy grobie Łazarza, gdy został wskrzeszony. Żydzi, myśląc, że Maria tak pospiesznie wychodzi, aby w płaczu odnaleźć ukojenie smutku, poszli za nią, aby cud wskrzeszenia umarłego od czterech dni dokonał się w obecności wielu świadków.
18. "A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli?" Rozrzewnienie i smutek Jezusa z pewnością coś oznaczają. Któż mógł Go zasmucić, jeśli nie On sam? Zatem, bracia, przypatrzcie się najpierw mocy, która go zasmuca, a potem poszukajmy jej znaczenia.
Smucimy się wbrew naszej woli, Chrystus natomiast zasmucił się, bo tego chciał. Jezus spał, to prawda, ale dlatego, że tego zechciał. Płakał, to prawda, ale dlatego, że tego zechciał. Umarł, to prawda, ale dlatego, że tego chciał. Podlegać lub nie podlegać temu wszystkiemu leżało w Jego woli. Słowo przyjęło ciało, biorąc na siebie całą naszą ludzka naturę, przyjmując ją w jedność swej Osoby.
Dusza Apostoła była oświecona Słowem, podobnie jak dusza Piotra i innych apostołów i świętych proroków - ich dusze były oświecone Słowem, lecz o żadnym z nich nie powiedziano: Słowo ciałem się stało, o żadnym też nie powiedziano: ja i Ojciec jedno jesteśmy. Dusza i ciało Chrystusa stanowią jedną osobę ze Słowem Bożym, stanowią jednego Chrystusa. I dzięki temu Słowo, w którym mieszkała najwyższa potęga, przy pomocy swej woli rozporządzało słabością. W ten sposób Jezus się zasmucił.
19. Powiedziałem o Jego mocy, teraz poszukajmy znaczenia. Zmarły od czterech dni oznacza wielkiego grzesznika. czemu zatem Chrystus się smuci, jeśli nie po to, by pokazać ci, że i ty powinieneś się smucić, gdy przygniata cię i niszczy tak wielka twoja nieprawość? Patrzyłeś na siebie, widziałeś swą winę i tak sobie myślałeś: zrobiłem to, a Bóg mnie oszczędził, popełniłem to, a On mnie wytrzymał. Słyszałem Ewangelię i wzgardziłem nią, otrzymałem chrzest i powróciłem na dawne drogi. Cóż czynię? Dokąd idę? Jakże zdołam uciec? Gdy tak mówisz, smuci się Chrystus, bo zasmucona jest twoja wiara.
Jeśli ktoś w ten sposób się smuci, błyska światełko nadziei, że powstanie z upadku. Lecz jeśli taką ma w sobie wiarę, smuci się w nim Chrystus - jeśli mamy wiarę, Chrystus jest w nas. O tym mówił Apostoł: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach" (Ef 3,17). Zatem jeśli wierzysz w Chrystusa, sam Chrystus jest w twoim sercu.
Dlatego zasnął wtedy w łodzi, dlatego, gdy znaleźli się w niebezpieczeństwie i groziło im rozbicie, przyszli do Niego uczniowie i zbudzili Go. I powstał Chrystus, i rozkazał wichrowi i falom, i nastała wielka cisza (Mt 8, 24-26). Tak jest i z tobą: wicher wdziera się w twoje serce, w miejsce, gdzie żeglujesz, gdzie idziesz przez życie jak przez wzburzone, niebezpieczne morze. Wdziera się wicher, powstają fale, chwieje się łódź. Co oznacza wicher? Obrażono cię i jesteś zły - obraza jest wichrem, a złość jest falami. Jesteś w niebezpieczeństwie, przygotowujesz odpowiedź, chcesz oddać przekleństwem za przekleństwo - a twoja łódź prawie tonie. Obudź wtedy Chrystusa, który śpi. Jesteś poruszony i gotowy oddać złem za zło dlatego, że Chrystus w twojej łodzi zasnął. Jeśli Chrystus śpi w twoim sercu, to znaczy, że ty zapominasz o wierze. Jeśli budzisz Chrystusa, to znaczy, że przywołujesz wiarę. A co Chrystus mówi do ciebie, gdy już się w twoim sercu zbudzi? "Usłyszałem, jak mi powiedziano: "jesteś opętany przez złego ducha", i modliłem się za nich." Pan usłyszał i cierpiał, a sługa słyszy i się złości. Chcesz się odpłacić? Dlaczego? Już otrzymali odpłatę. Kiedy tak mówi twoja wiara, rozkaz Pana działa na wicher i fale, i nastaje wielka cisza.
Podobnie jak budząc wiarę budzisz Chrystusa w swym sercu, tak niech Chrystus zasmuci się w sercu człowieka przygniecionego wielkim ciężarem grzesznych nawyków , w sercu człowieka, który złamał nawet świętą ewangelię i wzgardził wiecznym potępieniem. Niech taki człowiek zbierze się, by siebie oskarżyć. I słuchajcie dalej: oto Chrystus zapłakał. Niech więc i człowiek siebie opłakuje.
Dlaczego płakał Chrystus, jeśli nie po to, by człowieka nauczyć płaczu? Czemu smucił się i niepokoił, jeśli nie po to, by ożywić wiarę człowieka, który mając powód, by nie być z siebie zadowolonym, powinien smucić się, że oskarżony jest o złe uczynki, a w końcu, że przyzwyczajając się do grzechu może postawić przeszkodę żalowi i pokucie?
20. "I zapytał: Gdzieście go położyli?" Wiedziałeś, że umarł, a nie wiesz, gdzie go położyli? Oznacza to, że człowiek w ten sposób zagubiony jest jak gdyby nieznany Bogu. Nie odważyłem się powiedzieć, że faktycznie jest nieznany - bo co jest nieznane Bogu? Powiedziałem: jak gdyby nieznany.
Jak tego dowieść? Posłuchaj, co powie Pan podczas sądu: "Nie znam was, odejdźcie ode Mnie" (Mt 7,23). Cóż oznacza: nie znam was? Nie widzę was w moim świetle, nie ma was w prawości, którą Ja znam.
Podobnie i tu. Pan, jak gdyby nie znając takiego grzesznika, pyta: gdzieście go położyli?. Podobnie brzmiał głos Boga w raju po grzechu człowieka: "Adamie, gdzie jesteś?" (Rdz 3,9).
"Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz." Co oznacza "zobacz"? Ulituj się. Bo widzi Pan, gdy się lituje. Dlatego powiedziano: "Spójrz na udrękę moją i na boleść, i odpuść mi wszystkie grzechy!"
21. "Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował!" Miłował? Co to oznacza? "Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników do nawrócenia". (Mt 9,13) "Niektórzy z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?" Ten zaś, który nic nie uczynił, by zapobiec śmierci Łazarza, przygotowywał większy cud wskrzeszenia go z martwych.
22. "A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu." Oby i nad tobą się wzruszył, byś mógł powrócić do życia! O każdym, kto żyje w grzechu, można powiedzieć te słowa: przyszedł do grobu. "Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień." Zmarłego przygniata kamień, na winnym ciąży Prawo. Wiecie, że Prawo dane Żydom zapisano na kamieniu (Wj 31,18 ). Każdego, kto jest winien, przygniata Prawo, ci, co żyją dobrze, żyją zgodnie z Prawem. Prawo nie obciąża sprawiedliwego (1Tm 1,9).
Cóż oznaczają kolejne słowa: "Usuńcie kamień"? Głoście Łaskę. Apostoł Paweł nazywa się sługą Nowego Przymierza, nie w literze, lecz w duchu. "Litera", mówi, "zabija, a duch daje życie". (2Kor 3,6) Litera, która zabija, jest jak kamień, który miażdży. "Usuńcie" - powiedział- "kamień." Zabierzcie jarzmo Prawa, głoście Łaskę. "Gdyby dane było Prawo, mające moc udzielania życia, wówczas rzeczywiście usprawiedliwienie płynęłoby z Prawa. Lecz Pismo poddało wszystko pod [władzę] grzechu, aby obietnica dostała się na drodze wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą." (Gal 3, 21-22) Tak to "usuńcie kamień".
23. "Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?" O czym On mówi: ujrzysz chwalę Bożą? O tym, że On ma moc wskrzesić do życia nawet tego, kto już podlega rozkładowi od czterech dni. Wszyscyśmy zgrzeszyli i pozbawieni jesteśmy chwały Bożej (Rz 3,23), ale gdzie rozpanoszył się grzech, tam tym obficiej rozlała się Łaska (Rz5,20).
24. "Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem". Smucił się, płakał, krzyczał. Ileż trudu wkłada, by podnieść człowieka przygniecionego ciężarem grzesznego nałogu! I oto umarły powstaje. Przynagla go laska ukryta w jego wnętrzu i powstaje, usłyszawszy wołanie Pana. Bo cóż dzieje się teraz? "zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą."
Dziwisz się, jak wyszedł, mając nogi związane, a nie dziwisz się, że wstał żywy po czterech dniach leżenia w grobie? W obu tych dziełach okazuje się moc Pana, a nie siła zmarłego człowieka. Wyszedł, choć był związany. Jeszcze spowity pogrzebowymi płótnami, a już na zewnątrz grobu. Co to oznacza? Gdy odrzucasz ze wzgardą Chrystusa, leżysz w śmierci, a jeśli twoja wzgarda dosięga poziomu, o którym mówiłem na początku, leżysz także i w grobie. Lecz kiedy wyznajesz grzech, wychodzisz.
Czym jest wyjście, jeśli nie otwartym przyjęciem do wiadomości twojej sytuacji, wyjściem jak gdyby z ciemnego schronienia mroku? Ale wyznanie grzechów, którego ty dokonujesz, jest dziełem Boga. On woła donośnym głosem, inaczej mówiąc, wzywa cię nadmiarem swej Łaski. Dlatego zmarły wyszedł jeszcze związany. Wyznając winę, wciąż jeszcze jest winny. Aby uwolnić go od grzechu, mówi Pan: "Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić". Co oznaczają te słowa? "Cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie" (Mt 16,19).
25. "Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił." Nie wszyscy Żydzi, którzy przybyli do Marii, uwierzyli, ale wielu uwierzyło. A niektórzy - czy z tych, którzy przybyli, czy z tych, którzy uwierzyli, udali się do faryzeuszów i opowiedzieli im, co uczynił Jezus. Może donieśli po to, by i tamci mogli uwierzyć, a może byli zdrajcami i chcieli wzbudzić w faryzeuszach gniew - jakiekolwiek kierowały nimi motywy, wieść o tym, co się stało, doszła do faryzeuszów. |
|
|