Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
 |
 |
 |
|
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.
The Word became flesh, he lived among us
Et Verbum caro factum est et habitavit in nobis
_______________________________________________
Tekst z każdego Anioła Pańskiego. Jakże znany. Aż się prosi w dopełnieniu o ave, Maria, gratia plena...
_______________________________________________
Po ustaleniu, że jestem Jego dzieckiem (cynizm dopowiada: On kocha grzeszników, więc mogę być Jego dzieckiem-szmatą, OK) wracamy do Wcielenia. Słowo stało się mięsem. I wmieszało się w naszą rzeczywistość.
Nieodmiennie zdumienie: po co, no po co, skoro mógł cpryknąć palcami i byłoby po kłopocie. A tak to musiał sobie genotyp skombinować.
(BTW: sprawa genotypu Jezusa bardzo mnie intryguje - w Niebie Go zapytam. Haploidalny, zdaje się, nie był - hihi - no, organizmy haploidalne istnieją - patrz pszczoła miodna - ale u ludzi to chyba by nie przeszło? Z jeden chromosom Y by się przydał raczej... Poza tym grupa krwi AB, stwierdzana parokrotnie przy okazji różnych cudów, zakładając ich autentyczność, wymaga diploidalności i dwóch różnych zestawów chromosomów. Więc samopowielenie genomu jednej komórki jajowej nie wchodzi w grę - zresztą wtedy byłby dziewczyną. Mogło być samopowielenie z mutacją po drodze. Mógł być błąd genetyczny w tworzeniu tej komórki - też z mutacją po drodze. I wreszcie mogło być wprowadzenie obcego materiału genetycznego, jakkolwiek dokonało się technicznie i w którymkolwiek miejscu, choćby jeszcze w jajniku - ot, stworzenie z niczego w ciele kobiety DNA, które nie jest jej DNA, a jest generatywne - i łączy się z jej DNA, i oto powstaje Najdoskonalsza Zygota Świata. Cóż prostszego?)
Przepraszam niebiologów. Biolodzy naprawdę o takich rzeczach myślą.
Tak czy inaczej: zamknąć Boga w odrobinie kwasów nukleinowych, wody, białka i tłuszczów. Zamknięcie człowieka w takim czymś wydaje się niewiarygodne. Stąd łatwość aborcji...
A zamknięcie w jednej komórce Boga?
Więcej: to On sam wpadł na taki pomysł. Na który naprawdę nikt na świecie by nie wpadł. W Niebie i w piekle, założę się, też.
Zastanawiam się, czy Bóg w pewnym sensie nie jest minimalistą. To nam się wydaje, że wszystko dla Niego ma być takie wielkie i wspaniałe - no, słusznie, w końcu On jest godzien wszystkiego, największych wspaniałości. Ale kiedy On sam wybiera, to szuka zupełnie inaczej.
Okruszyna ciała. Dziura zabita dechami w maleńkim kraiku ówczesnej cywilizacji. Dwunastu (minus jeden) zwolenników. Publiczni grzesznicy, prostytutki. Podpłonny placek i rozwodnione wino Eucharystii. I wreszcie krzyż.
Nikt w Niebie, w piekle ani na ziemi nie wpadłby na taki pomysł. Swoją drogą, w piekle musiało być niezłe zamieszanie. A w Niebie niezłe zdumienie. Na ziemi to raczej obojętność.
Dobra, wracamy do życia.
Jeśli Bóg jest minimalistą, to - mówi moja cyniczna przewrotność - po co właściwie się starać i silić na rzeczy wielkie?
A gdyby tak zaryzykować i oddać Mu to najmniej, to, czego nie czuję, co nie boli, czego nie widzę, nie mam pojęcia, że istnieje - może to by wziął?
No, dobra - ale co ja mam takiego? Poza tym to chyba On musi sobie wybrać? I ewentualnie zawiadomić mnie o tym - no właśnie, czy to w ogóle konieczne?
Qrcze. Mam wrażenie, że to już heretycka teologia. |
|