Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
 |
 |
 |
|
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
he gave power to become children of God, to those who believed in his name
who were born not from human stock or human desire or human will but from God himself.
dedit eis potestatem filios Dei fieri, his, qui credunt in nomine eius, qui non ex sanguinibus neque ex voluntate carnis neque ex voluntate viri, sed ex Deo nati sunt.
__________________________________________
Nie z krwi i nie z woli ciała, i nie z woli faceta (kobieta, zdaje się, nic do gadania nie ma?). Tylko z Boga.
___________________________________________
Z czego się urodziłam?
Znamienne: z czego się _urodziłam_, nie "poczęłam".
Oczywiście, że poczęłam się z woli ciała, nie wnikając już, które z moich rodziców miało w tym hm bardziej inicjatywny wkład. Statystycznie rzeczywiście trzeba by stawiać na ojca...
Ale pytanie brzmi: z czego się _urodziłam_. Analizując moją konkretną historię: nikt nie chciał, żebym urodziła się w dniu moich urodzin. Nie ma się co oszukiwać - nikt tego nie chciał, ani w rodzinie, ani wśród lekarzy. W dużym stopniu ze względu na mnie samą: było o jakiś miesiąc za wcześnie.
Nie chciałam chyba także i ja sama. Chociaż z typowym dla mnie uporem i siłą, postawiona w sytuacji kryzysowej, dałam sobie radę z moimi narodzinami o wiele lepiej niż cała reszta mojej rodziny. Co tu kryć.
Kto zatem wybrał mi moją przepiękną (16 października!) datę urodzin, hm? Czy - abstrahując na razie od chrztu - czy mogę przyjąć, że moje ludzkie, fizyczne narodziny _były_ z Boga?
Łatwiej by mi było przyjąć, że to Nieprzyjaciel pazury zamaczał. Łatwiej byłoby założyć, że wolą Bożą było, żeby moja mama spokojnie donosiła ciążę i urodziła mnie zdrowo w terminie, a rodzina przyjęła mnie z radością i miłością.
Pytanie, bardzo poważne: czy wolą Bożą jest sielanka, czy krzyż? Czy może krzyż jest "dopustem Bożym"?
Jeżeli - patrz wyżej - Chrystus jest odpowiedzią na wszystkie pytania, odpowiedź jest, niestety, jednoznaczna. "Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie..." - no, _jaka_ wola. Brrr.
Koniec. Dziś nie jestem w stanie przejść dalej w tych rozmyślaniach. |
|