Adancia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 15 Paź 2006 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Dokąd. Płeć: Kobieta |
|
|
|
|
|
|
A ty wiesz, że ja miałam dokładnie taką samą myśl dziś na mszy - że w zasadzie to żaden syn nie kochał tego ojca (biedny ojciec...), bo ten jeden, co wrócił, to wcale nie z miłości, tylko z głodu, a ten drugi, co został, to też wcale nie z miłości, tylko z obowiązku... Ciekawe, że ci bracia nawzajem też się, widać, nie kochali.
I ciekawe, że ojciec nie miał więcej synów, czyli nie miał dobrych dzieci - tylko tych dwu. Miał jeszcze najemników... zastanawiam się, co oni czuli wobec swojego pana.
Ciekawe, że taki dobry tata, a dzieci takie połamane.
Ciekawe też, gdzie jest mama tych latorośli.
Ojcem, oczywiście, jest Bóg. To nie podlega dyskusji. Syneczkowie to my - z naszą całkowitą niezdolnością do miłości. Ktoś mi, zdaje się, kiedyś tłumaczył, że najemnicy i słudzy to ludzie, którzy służą nam w imieniu Kościoła (wszyscy, niekoniecznie ci po święceniach). Czyżby mamą, cichutką ale na pewno cierpiącą w tym wszystkim przecież, był Kościół?
Szqrcze, chciałoby się trochę pokochać tych "rodziców"... |
|